Młodość
Hieronim Dekutowski urodził się 24 września 1918 r. w Dzikowie, wsi położonej obecnie w granicach Tarnobrzega. Był najmłodszym synem (z dziewięciorga dzieci) Jana i Marii z d. Sudackiej. Ojciec, znany i ceniony rzemieślnik, prowadził własny warsztat blacharski. Matka zajmowała się wychowaniem dzieci. W domu Dekutowskich żywe były tradycje patriotyczne. Józef Sudacki, ojciec chrzestny Hieronima, walczył w Legionach Polskich, a jego najstarszy brat Stanisław był oficerem gospodarczym Wojska Polskiego.
W gimnazjum Hieronim zaprzyjaźnił się szczególnie ze Stanisławem Loewym i Kazimierzem Gałuszką, późniejszym żołnierzem swojego oddziału. Koledzy mówili do niego Reżu. Kazimierz Reczek wspominał go tak: „»Reżu« był bardzo koleżeński, uczynny, wesoły, ot »zabijaka« gimnazjalny, na którego zawsze można było liczyć”.
Ważną rolę w kształtowaniu charakteru Hieronima odegrało harcerstwo. W 1934 r. trafił do zastępu II „Lisów” I Drużyny Harcerzy im. gen. Henryka Dąbrowskiego, która działała przy tarnobrzeskim gimnazjum. Od 1935 r. należał do II Drużyny Harcerzy im. Jana Mastalerczyka. Hieronim był w niej zastępowym – prowadził zastęp II „Włóczęgów” (w składzie tej drużyny był Stanisław Jasiński, brat Władysława, legendarnego „Jędrusia”, dowódcy oddziału „Jędrusiów”, działającego w Świętokrzyskiem w czasie okupacji niemieckiej).
W walce z Niemcami
Już 2 września 1939 r., na stację kolejową w Tarnobrzegu spadły bomby niemieckie. W kolejnych dniach przez miasto przetoczyły się kolumny wojska i ludności cywilnej uciekającej na wschód. 8 września 1939 r. również Dekutowski zdecydował się opuścić Tarnobrzeg (wraz z siostrą i dwoma siostrzenicami). Za cel swojej podróży obrał Lwów. Można podejrzewać, że nosił się z zamiarem ochotniczego wstąpienia do Wojska Polskiego. Żadne źródła nie wskazują jednak, by wziął udział w walkach z Niemcami. Wiadomo jedynie, że dotarł do Lwowa. Tam zaskoczyła go okupacja sowiecka. 12 października dołączył do niewielkiej grupy wojskowych, na czele których stał gen. Bronisław Duch. Wraz z nią ze Lwowa, przez Skole, przemaszerował przez trudno dostępne rejony Karpat Wschodnich i 17 października 1939 r. przekroczył granicę polsko-węgierską. Na Węgrzech został internowany. Wkrótce zbiegł z obozu. Przez Budapeszt i dalej najpewniej przez Bałkany i Włochy dotarł do Francji, gdzie przed wojną wyjechała jego siostra Zofia, po mężu Śliwa.
We Francji 28 listopada 1939 r. wstąpił w szeregi Armii Polskiej i otrzymał przydział do 7. kompanii 4. pułku piechoty, wchodzącego w skład 2. Dywizji Strzelców Pieszych. Szybko został skierowany na kurs do szkoły podoficerskiej 4. pp. Po jego zakończeniu od początku marca 1940 r. przebywał w Coëtquidan. Rozpoczęty w tamtejszej Szkole Podchorążych Piechoty kurs przerwała niemiecka ofensywa na froncie zachodnim. 23 czerwca 1940 r. został ewakuowany do Wielkiej Brytanii. Tam otrzymał przydział do 3. baonu I Brygady Strzelców, w którym został sekcyjnym. Na początku 1941 r. ukończył z wyróżnieniem Szkołę Podchorążych Piechoty w Dundee w Szkocji.
24 kwietnia 1942 r., czyli w trakcie służby w I Brygadzie Strzelców, Dekutowski podpisał krótką deklarację: „Zgłaszam ochotniczo swą kandydaturę do użycia mnie do pracy w Kraju”, co oznaczało udział w kursie cichociemnych. W specjalnym ośrodku w Audley End przeszedł szkolenia: z taktyki z zakresu prowadzenia działań dywersyjnych, konspiracji i bytowania. 4 marca 1943 r. został zaprzysiężony jako „cichociemny” i mianowany kapralem podchorążym. Wówczas też otrzymał fałszywe dokumenty na nazwisko Henryk Zagon i przyjął pseudonim Zapora. 16 marca 1943 r. przeniesiono go z I Brygady Strzelców do Sekcji Szkolnej Ośrodka Radiowego Sztabu Naczelnego Wodza. Po zakończeniu szkolenia ppłk dypl. Michał Protasewicz wystawił mu następującą ocenę: „Bardzo energiczny i pojętny. Bardzo ambitny. Dobry wpływ na otoczenie. Zdolności organizacyjne i dowódcze duże. Życiowo mało wyrobiony – raczej młodzieńczy. Spokojny, małomówny. Dyscyplina i lojalność służbowa – duża. Patriotyzm bardzo duży. Ogólnie dobry. Nadaje się na stanowisko oficerskie”. Nie wszystkie opinie były jednak tak pochlebne, co sprawiło, że na skierowanie do kraju musiał poczekać kilka miesięcy
W nocy z 16 na 17 września 1943 r. na lotnisku RAF w Tempsford („Gibraltar Farm”) „Zapora” wsiadł na pokład samolotu Halifax (BB378 D). Maszyna należąca do brytyjskiego 138. Dy wizjonu RAF wzbiła się w powietrze o godzinie 18.30. 21 minut po północy w ramach operacji o kryptonimie Neon I w składzie XXXI ekipy cichociemnych Dekutowski został zrzucony do kraju na placówkę zrzutową o kryptonimie Garnek pod Wyszkowem. Wraz z nim skoczyli: ppor. Kazimierz Smolak „Nurek” – kurier Delegatury Rządu RP na Kraj, oraz kpt. dypl. Bronisław Rachwał „Glin”. Dowódcą załogi lotniczej był por. naw. Władysław Krywda. Po skoku Dekutowski został awansowany na podporucznika, ze starszeństwem z dniem 16 września 1943 r. Jeszcze 17 września 1943 r. po krótkim powitaniu i przekazaniu przewożonych pieniędzy oraz broni, pod dyskretną opieką miejscowych żołnierzy Armii Krajowej, „Zapora” przedostał się koleją do Warszawy. Po niezbędnej aklimatyzacji, w pierwszej połowie października 1943 r., został przydzielony do Kedywu (Kierownictwa Dywersji Komendy Głównej) Okręgu Lublin AK. Początkowo służył w oddziale partyzanckim ppor. Tadeusza Kuncewicza „Podkowy”, działającym w lasach zwierzynieckich. W listopadzie objął dowództwo wydzielonego z tego oddziału plutonu w sile trzech drużyn liczących 35 żołnierzy i 4 oficerów (formalnie była to 4. kompania 9. pp AK). Miejscem ich postoju był obszerny bunkier na zboczu wzgórza Łysiec koło Hoszni Ordynackiej. W nocy z 4 na 5 grudnia 1943 r. Dekutowski wraz ze swoim oddziałem zaatakował wieś Źrebce (25 km na północny zachód od Zamościa), zasiedloną Niemcami w ramach akcji germanizacyjnej Zamojszczyzny. W kolejnych tygodniach jego oddział przeprowadził likwidację dwóch niemieckich konfidentów oraz kilku band rabunkowych.
Już wówczas zaczęła powstawać legenda „Zapory”. Jeden z jego podkomendnych, Zbigniew Orliński „Sławian”, napisał wiersz pt. Załoga IV fortu (dotyczący bunkra na zboczu wzgórza Łysiec koło Hoszni Ordynackiej):
W forcie „Zapora” na szczycie góry,
Komendant dzielny huf trzyma.
Choć stary diabeł rozsadzał mury,
Na partyzantów się zżymał.
Lecz, że tam same zuchy wartują,
Więc nawet czart im pomaga.
A wrogi wokół wiedzą i czują,
Co partyzancka odwaga.
Pierwsza drużyna w służbie i w boju,
Całą załogą fortu „Zapora”.
Gdy trąbki polskie rozbrzmiały,
Do akcji stale wodzi z wieczora,
Dzielny porucznik nasz mały.
My za nim pójdziem w najkrwawsze boje,
Na ustach z imieniem Boga.
Prowadź „Zaporo” oddziały swoje,
Bo my nie wiemy – co trwoga.
Od lutego do lipca 1944 r. w powiatach lubelskim i puławskim dowodzony przez „Zaporę” oddział przeprowadził ponad 90 akcji zbrojnych przeciwko niemieckiemu okupantowi i kolaborantom. Największą bitwę stoczył 24 maja 1944 r. w lesie koło Krężnicy Okrągłej. Tak zapamiętał ją Stanisław Rusek „Tęcza”: „Celem okazała się niemiecka kolumna transportowa. […] Niemcy mieli nadjechać od strony Chodla na szesnastu ciężarówkach. Początkowo nie widzieliśmy, co to jest za jednostka. Czy to jest Wehrmacht, czy żandarmeria i gestapo? Jako pierwszy od strony Chodla zajął stanowisko w tyralierze patrol »Wampira«, przy którym był zastępca »Zapory«, »Opal«. Drugim w kolejności w stronę Bełżyc był patrol »Kordiana«. Jako trzeci zajął stanowisko patrol »Ducha«. »Zapora« leżał na stanowisku między »Kordianami« a »Duchami«. Jako czwarty w kolejności zajął stanowiska patrol »Szmedinga« [chodzi o patrol »Szmerlinga« – T.S. i M.Ż.]. Jako ostatni w kolejności, a pierwszy od strony Bełżyc, zajął stanowiska patrol »Babinicza«. Leżeliśmy na stanowiskach dość długo. Wydawało nam się, że całą wieczność. Wreszcie od Chodla nadjeżdżają samochody. Cała zwarta kolumna […]. Czułem, że z nerwów zęby same zaczęły mi dzwonić. Szybko to przeszło, gdy poszły pierwsze serie z naszej broni w kierunku dwunastu samochodów, które najechały na naszą tyralierę. Cztery samochody zatrzymały się o jakieś dwieście–trzysta metrów na górce. Niemcy zaczęli zawracać samochody do ucieczki w stronę Chodla. Wówczas patrol »Wampira« w dwa karabiny maszynowe zaatakował te cztery samochody na górce. Rozpoczęła się zażarta bitwa między Niemcami a »Zaporczykami«. Niemcy błyskawicznie wyskoczyli z samochodów i zajęli stanowiska w rowie pod samochodami. Po dłuższej walce Niemcy przygwoździli ogniem karabinów maszynowych patrole »Kordiana« i »Ducha«. Na nasz patrol »Babiniczy« szedł mniejszy ogień. Patrole na lewym skrzydle zaczęły się pod naporem Niemców cofać. I w tej chwili »Zapora« krzyknął: – »Babinicz«! zagnij prawe skrzydło! »Babinicz« ustawił broń maszynową wzdłuż rowów i nasze serie po kolei wykańczały stanowiska niemieckich elkaemów”. Ten manewr ostatecznie przesądził o wyniku bitwy. Niemcy rozpoczęli bezładny odwrót. W walce zginęło czterech żołnierzy polskich. Straty po stronie niemieckiej wyniosły kilkadziesiąt osób.
18 lipca 1944 r. w ostatniej bitwie stoczonej przeciwko okupantowi niemieckiemu pod Kożuchówką żołnierze dowodzeni przez „Zaporę” rozbili kilkudziesięcioosobowy oddział nieprzyjaciela (ppor. Dekutowski został wówczas ranny w rękę). Podczas akcji „Burza” ppor. Dekutowski kierował ochroną sztabu Okręgu Lublin AK. Dziesięć dni później, 28 lipca, po wkroczeniu Armii Czerwonej rozwiązał swoją kompanię, a sam się ukrywał w obawie przed aresztowaniem. W sierpniu 1944 r. ponownie zmobilizował oddział, z którym wyruszył na pomoc walczącej Warszawie. W skutek postawy Rosjan nie udało mu się jednak przekroczyć Wisły. Ponownie przeszedł do konspiracji. Do końca 1944 r. ukrywał się m.in. na Podkarpaciu i Lubelszczyźnie
Druga konspiracja
W styczniu 1945 r. z powodu represji NKWD oraz działań aparatu bezpieczeństwa stworzonego przez komunistyczną władzę, narzuconą Polsce wbrew woli jej mieszkańców, „Zapora” wznowił działalność partyzancką, której celem była przede wszystkim ochrona zagrożonych aresztowaniem, a nierzadko i śmiercią, żołnierzy jego oddziału. 29 stycznia wydał rozkaz nr 1, którym powołał pierwszy partyzancki oddział 8. pp Legionów do walki z sowieckim okupantem. Pierwszą większą potyczkę stoczył on już 6 lutego 1945 r. we wsi Wał w powiecie krasnostawskim. Partyzantom udało się wówczas wydostać z okrążenia funkcjonariuszy NKWD i UB. Na przełomie kwietnia i maja Dekutowski nawiązał współpracę z komendantem kraśnickiego Obwodu Narodowych Sił Zbrojnych Tadeuszem Lachowskim „Nałęczem”. Wówczas doszło do podporządkowania „Zaporze” oddziału Bolesława Świątka „Jerzego”.
16 kwietnia 1945 r. oddział „Zapory” opanował posterunek MO w Kraśniku, a 27 kwietnia we współdziałaniu z oddziałami ppor. Tadeusza Kuncewicza „Podkowy” i Tadeusza Borkowskiego „Mata” zajął Janów Lubelski. Partyzanci zdobyli wówczas posterunek milicji, wykonali wyrok na konfidencie gminnego Urzędu Bezpieczeństwa Publicznego, zaatakowali kwaterę sowieckich instruktorów NKWD oraz rozbili miejscowe więzienie, uwalniając kilkanaście osób. Zabrali też cztery samochody ciężarowe.
W maju 1945 r. „Zapora” zreorganizował podległe mu Zgrupowanie Oddziałów Partyzanckich. Podzielił je na kompanie, te zaś na plutony. Dowódcami kompanii mianował: por. Stefana Szarskiego „Jagodę”, ppor. Romana Sochala „Juranda”, Bolesława Świątka „Jerzego” i ppor. cz. w. Stanisława Łukasika „Rysia” (jego kompania działała niezależnie). W czerwcu „Zapora” został dowódcą wszystkich oddziałów partyzanckich na Lubelszczyźnie.
W październiku 1945 r. wraz z kilkunastoosobową grupą podkomendnych Dekutowski, zamierzając przedostać się do alianckiej strefy okupacyjnej w Niemczech, wyjechał do Jeleniej Góry. W okolicach Rokytnic nad Izerą przekroczyli oni granicę polsko-czeską. Podczas dziesięciodniowej drogi przez Czechosłowację zmuszeni byli walczyć z siłami miejscowych służb bezpieczeństwa (StB). Ponieważ dalsza wędrówka była niemożliwa, „Zapora” i jedyny pozostały przy nim żołnierz, Marian Klocek „George”, powrócili do Polski (wraz z transportem repatriantów). Według trudnej do zweryfikowania legendy, mieli dotrzeć do ambasady amerykańskiej w Pradze, gdzie odmówiono im spodziewanej pomocy.
Po powrocie i odtworzeniu swojego zgrupowania prawdopodobnie na przełomie listopada i grudnia 1945 r. „Zapora” podporządkował je Inspektoratowi Lublin Zrzeszenia „Wolność i Niezawisłość”. Wiosną 1946 r. przewaga liczebna komunistycznych sił bezpieczeństwa wymusiła zmianę organizacji i taktyki partyzantów. Zgrupowanie „Zapory” zostało wówczas podzielone na wiele mniejszych pododdziałów (o maksymalnej wielkości plutonu) znajdujących się w ciągłym ruchu (każdej nocy zmieniały miejsce postoju). Unikały one walk zaczepnych, ale dzięki dobrej znajomości terenu i uzbrojeniu zdolne były do skutecznego oporu przeciwko przeważającym siłom.
Ujawnienie, proces i śmierć
Po sfałszowanych przez władze komunistyczne wyborach 19 stycznia 1947 r. i ogłoszonej miesiąc później amnestii doszło za pośrednictwem ujawnionego Stanisława Wnuka „Opala” do nawiązania rozmów z Hieronimem Dekutowskim „Zaporą” i jego żołnierzami. W zamian za ujawnienie zażądali oni zwolnienia z więzień aresztowanych żołnierzy podziemia m.in. byłego inspektora Inspektoratu Lublin Zrzeszenia „WiN”, kpt. Franciszka Abraszewskiego „Boruty”. W lutym 1947 r. odbyły się cztery spotkania z przedstawicielami UB: w Krężnicy Okrągłej, Bełżycach, we wsi Borów-Kolonia oraz w Lublinie. Podczas nich Hieronim Dekutowski „Zapora”, jego zastępca Aleksander Głowacki „Wisła” i inspektor Inspektoratu Lublin Zrzeszenia „WiN” Władysław Siła-Nowicki „Stefan” przedstawili swoje warunki, tj. ujawnienie bez składania zeznań o dotychczasowej działalności konspiracyjnej oraz zwolnienie przetrzymywanych towarzyszy walki. Rozmowy nie dały jednak spodziewanych rezultatów. Podczas kolejnego spotkania na przełomie lutego i marca w Bełżcu z wojewódzkim kierownictwem UB ujawnił się m.in. Aleksander Głowacki „Wisła”, w kwietniu zaś m.in. Tadeusz Skraiński „Jadzinek”. W wyniku rozmowy z mjr. Janem Tatajem, szefem lubelskiego WUBP, zwolniono z więzienia kilku żołnierzy Zrzeszenia „WiN”, m.in. „Borutę”. Wówczas 21 czerwca 1947 r. we wsi Siewalka w obecności komendanta Okręgu Lublin Zrzeszenia „WiN” ppłk. Wilhelma Szczepankiewicza „Drugaka”, kpt. Aleksandra Głowackiego „Wisły”, kpt. Franciszka Abraszewskiego „Boruty” i mjr. Jana Tataja ujawnił się mjr Hieronim Dekutowski „Zapora” (zdał pistolet rosyjski TT i podpisał formularz ujawnienia).
Prawdopodobnie na początku września za namową „Boruty” zagrożeni aresztowaniem „Zapora” i „Stefan” zdecydowali się na wyjazd za granicę. 12 września „Zapora” wydał swój ostatni rozkaz skierowany do Zdzisława Brońskiego „Uskoka”, na mocy którego przekazał mu dowództwo nad swoimi dotychczasowymi oddziałami partyzanckimi Okręgu Lublin Zrzeszenia „WiN”. Dzień później przyjechał do Warszawy, gdzie spotkał się z innymi uczestnikami zaplanowanej ucieczki. 15 września 1947 r. wraz ze swoim adiutantem ppor. Jerzym Miatkowskim „Zawadą” udał się do Katowic, a następnie do Nysy do punktu kontaktowego przy ul. Dąbrowskiego 6. Najprawdopodobniej właśnie tam obaj zostali aresztowani . według innej wersji wyjechali jeszcze z Nysy samochodem w kierunku granicy czechosłowackiej i dopiero wówczas zostali aresztowani). Władysława Siła-Nowickiego „Stefana”, Arkadiusza Wasilewskiego „Białego”, Edmunda Tudruja „Mundka”, Stanisława Łukasika „Rysia”, Romana Grońskiego „Żbika” oraz Tadeusza Pelaka „Junaka”, którzy obrali inną drogę, spotkał ten sam los. Ucieczka prawdopodobnie została zainscenizowana przez Ministerstwo Bezpieczeństwa Publicznego, które w tym celu wykorzystało informacje pochodzące od ponad 60 konfidentów znajdujących się w środowisku „Zapory”. Byli nimi m.in.: dawny zastępca „Zapory”, Stanisław Wnuk „Opal” – tajny współpracownik posługujący się pseudonimami: Dziadek, Iskra i Żmudzki oraz łączniczka Komendy Okręgu Lublin AK, Helena Moor „Juka” – „Lena”.
Po aresztowaniu „Zapora” wraz z towarzyszami zostali przewiezieni do Będzina, gdzie w budynku PUBP poddano ich wielodniowym przesłuchaniom prawdopodobnie z użyciem tortur. W pierwszym okresie śledztwa w Będzinie sprawę mjr. Dekutowskiego prowadził por. Jerzy Kędziora, znany z okrucieństwa pracownik centrali MBP, a po przewiezieniu do więzienia przy ul. Rakowieckiej w Warszawie – por. Eugeniusz Chimczak i por. Ludwik Borowski. Oni też przesłuchiwali pozostałych aresztowanych. Śledztwo trwało od 19 września 1947 r. do 1 czerwca 1948 r. Major Dekutowski był przesłuchiwany kilkanaście razy: 20, 24, 26 i 29 września; 3, 4, 10, 16 i 17 października, 27 kwietnia, oraz 14 i 15 maja 1948 r. Akt oskarżenia sporządził 8 lipca 1948 r. por. Eugeniusz Chimczak, a zatwierdził go 14 lipca 1948 r. naczelnik Wydziału II Departamentu Śledczego MBP, mjr Adam Humer. Dwa tygodnie później wiceprokurator Naczelnej Prokuratury Wojskowej mjr Zenon Rychlik skierował sprawę przeciwko ośmiu oskarżonym do Wojskowego Sądu Rejonowego w Warszawie. Na czas odbywającego się w dniach 3–15 listopada 1948 r. procesu dla większego pohańbienia oskarżonych przebrano w niemieckie mundury feldgrau. Major Dekutowski na sali sądowej odwołał część swoich zeznań: „Do zarzucanych mi czynów przyznaję się częściowo […] przyznaję się z tym, że działalność w nielegalnej organizacji rozpocząłem w lutym 1945 r., zaś co do napadów, to oświadczam, że była to tzw. samoobrona, do rabunków i podżegania do napadów nie przyznaję się, natomiast przyznaję się do posiadania broni palnej i fałszywego dokumentu”. Wyrokiem sądu pod przewodnictwem mjr. Józefa Badeckiego wszyscy oskarżeni zostali skazani na wielokrotne kary śmierci – sam Dekutowski na siedmiokrotną. Prośby o ułaskawienie złożone zarówno przez matkę, jak i przez najstarszą siostrę, Zofię Śliwę, odznaczoną Legią Honorową za działalność we francuskim ruchu oporu, zostały odrzucone, podobnie skarga rewizyjna adwokata. 4 lutego 1949 r. wyrok został zatwierdzony przez Najwyższy Sąd Wojskowy, któremu przewodził płk Józef Dziowgo. Prezydent Bolesław Bierut nie skorzystał z prawa łaski w stosunku do Hieronima Dekutowskiego i jego sześciu żołnierzy. Jedynie Władysławowi Siła-Nowickiemu zamienił karę śmierci na dożywotnie więzienie, o czym zadecydowało wstawiennictwo spokrewnionej z Siła-Nowickim rodzonej siostry Feliksa Dzierżyńskiego, Aldony, u ambasadora sowieckiego w Polsce, Wiktora Lebiediewa.
Na przełomie stycznia i lutego 1949 r. mjr Dekutowski wraz z innymi osadzonymi przygotowali plan ucieczki z więzienia. Zamierzali zaostrzoną łyżką wywiercić dziurę w suficie części celi przeznaczonej na klozet, następnie przez strych dostać się na dach niskich zabudowań gospodarczych, a potem zjechać na powiązanych prześcieradłach i zeskoczyć na chodnik ulicy Rakowieckiej. Kiedy wszystko było już gotowe i czekano jedynie na bezksiężycową noc, ich plany zdradził jeden z więźniów kryminalnych. Wszyscy niedoszli uciekinierzy trafili do karceru. 7 marca 1949 r. mjr. Hieronima Dekutowskiego przebranego w niemiecki mundur wyprowadzono na śmierć. W podziemiach mokotowskiego więzienia został zamordowany około godziny 19.00 strzałem w głowę oddanym przez sierż. Piotra Śmietańskiego.
W/w opis z : https://lublin.ipn.gov.pl/…/HieronimDekutowskipsZapora.pdf
foto z https://przystanekhistoria.pl/…/55875,Jeden-z-316…
PS.
W Lasach Janowskich w okolicach wsi Świnki, gm. Modliborzyce, znajduje się pomnik poświęcony „Zaporze” i jego żołnierzom, którzy w tym miejscu we wrześniu 1946 r. stoczyli bitwę z oddziałami UB. Więcej o tym pomniku i wydarzeniu znajdą Państwo w tym ARTYKULE.