Las Fortyca jest położony między Hutą Podgórną a Szeligą. Na geoportal.gov.pl można zobaczyć wyraźnie widoczne wały, jakby miały ukazać zarysy domniemanego grodziska. Niestety, nie ma żadnych źródeł, które by potwierdziły jakikolwiek istnienie tego obiektu. Jedynie badania archeologiczne mogłyby dać więcej odpowiedzi na ten temat.
Krzyż na wałach
Na wałach, od wschodniej strony, stoi trzeci na miejscu krzyż. Pierwszy został postawiony w XIX wieku, a jego resztki opierają się o sosnę. Drugi krzyż postawiono w latach 80. XX wieku, natomiast trzeci w 2020 roku. Dziwna jest moda na stawianie krótszych krzyży. I pomyśleć, że kiedyś krzyże drewniane miały nawet 8 m wysokości…
Co się stało z starą belką, opartą o sosnę? Została ona spalona wraz z pomarańczowym krzyżem (zdjęcie środkowe, poniżej).
Czy zagadka zostaje wyjaśniona?
Mam nadzieję, że ten artykuł nagłośni sprawę. Może ktoś się zgłosi, kto wie więcej o tym miejscu? Póki co, zostajemy w strefie domysłów.
Jednak sama nazwa Fortyca świadczy o tym, że coś musiało istnieć w tym miejscu. Bagna i rzeki w pobliżu miały stanowić naturalną barierę przez najeźdźcami, jednak od strony zachodu, te miejsce było pozbawione realnej ochrony.
Co więcej, powierzchnia tego miejsca ma aż 17,7 ha. To jest zdecydowanie za dużo, jak na grodzisko.
Hipoteza warowni
Po konsultacjach z archeologiem Danielem Tereszczukiem, doszliśmy do wniosku, iż prawdopodobnie jest to warownia chłopska, w którym chłopi okoliczni mieli się schronić przed atakiem Tatarów.
Na wałach miał być usytuowany parkan wykonany prawdopodobnie z drewna dębowego. Co ciekawie, w niektórych miejscach widoczne są pozostałości po fosie. Być może w razie problemów przy obronie, ludność (inaczej obrońcy) w ostateczności mogli porzucić warownię i zbiec w kierunku wyspy Kruć, która była otoczona mokradłami.
Jak widać, Lasy Janowskie wciąż kryją wiele tajemnic, które tylko czekają, aż wyjdą na światło (dzienne).
1 komentarz
bardzo kręcą mnie takie historie (przypomina trochę sprawę z Czubatą Górą koło Kawęczynka)
trzeba będzie to zobaczyć na własne oczy:)