W subiektywie Romana Jagody (27)
„O czym myślisz, siedząc na szorstkiej skale, samotny,
z brodą wspartą na ręku, Chryste, głowo znużona?”
Klemens Janicki, XVI wiek. Przełożył z łaciny Zygmunt Kubiak.
Wśród wszystkich kapliczek napotkanych przeze mnie bez wątpienia dominuje postać Matki Bożej. Można powiedzieć, że później na liście patronów kapliczek długo nie ma nic, aż zauważymy, że coraz częściej pojawia się nam postać Chrystusa Frasobliwego. Wizerunek Chrystusa Frasobliwego od wielu stuleci współtworzy polski krajobraz. Umęczony Chrystus stawał się ucieleśnieniem biednego człowieka i zrozumieniem jego grzesznych upadków. Frasobliwy był zawsze tam, gdzie niedola i cierpienie. Nie inaczej jest w Lasach Janowskich (i okolicach oczywiście).
Podczas swoich wędrówek odnalazłem kilkadziesiąt kapliczek, których patronem jest Frasobliwy. Trzeba dodać, że stawianie kapliczek z Chrystusem Frasobliwym jest dość powszechnym zjawiskiem na terenie południowej Lubelszczyzny, można powiedzieć, że Frasobliwy stał się jednym z mieszkańców tego regionu, jakby zatrzymał się na chwilę na poboczu drogi, zadomowił się w kapliczce, czy przysiadł na pieńku w lesie. Wrósł w pejzaż tego regionu, a że jest to jeden z najczęściej spotykanych motywów w przydrożnych kapliczkach – można śmiało ten pejzaż nazwać pejzażem frasobliwym. Zwróciłem uwagę, że o ile oblicze Matki Bożej ma zawsze łagodny wyraz, często jest uśmiechnięte, to oblicza Chrystusa Frasobliwego są najprzeróżniejsze. Od zamyślonych, bardzo łagodnych, melancholijnych, pogodnych, niemal uśmiechniętych, po bardzo smutne, zatroskane, zbolałe. Przypomina czasem zmęczonego wędrowca, który kłopocze się naszymi, ludzkimi losami. A z każdej postaci Chrystusa bije przedziwny, tajemniczy urok. Ciekawe, że każdy twórca, czy to ludowy świątkarz, czy wykształcony rzeźbiarz potrafi ten urok wydobyć z kawałka drewna, gliny czy kamiennego bloku. Dlatego też każda kapliczka z Frasobliwym wzbudza moje największe zainteresowanie, ciekawość. Nigdy bowiem Jego twarz nie jest taka sama ale zawsze owiana jest aurą tajemniczości. Niepowtarzalne są nie tylko rysy i kształty Frasobliwego ale także ekspresja, siła i precyzja autorów rzeźb (chyba, że są to tzw. wyroby przemysłowe, a i takie się trafiają).
W kilku kapliczkach spotkałem figurki Chrystusa Frasobliwego opasane materiałem, jakby ubrany był w komżę. Czytałem kiedyś, że to taki zwyczaj na tych terenach, ale nie wiedziałem, czy to zależy od okresu liturgicznego w Kościele czy od czegoś innego? Były bowiem komeżki białe i czerwone. Jednakże, kiedy spytałem o to w Zdziłowicach (a jest tam sporo takich kapliczek, bo aż 5), to dostałem szczerą odpowiedź: „panie, to chyba dlatego, żeby nie odnawiać tych figur bo są mocno podniszczone”. Odpowiedź bardzo racjonalna. Może to i prawda i nie warto zbytnio zagłębiać się w szczegóły. W każdym razie kapliczki z Chrystusem Frasobliwym wspaniale wpisują się w krajobraz polskich wsi, dróg, pól i lasów, dopełniają ten sielski klimat. Myślę, że warto pokazać ich niezaprzeczalne piękno i urok.
Starałem się zrobić to za pomocą załączonych zdjęć. Jednak najlepiej widać to w plenerze, kiedy stanie się przed figurą Frasobliwego i nieco dłużej się jej przyjrzy. Rzeźby Frasobliwego są tak zróżnicowane, że wielkie emocje są gwarantowane, polecam. Od malutkiego Chrystusa w Zagumniu do wielkiej 3-metrowej rzeźby w Olszance k. Turobina.
Na koniec trzeba powiedzieć, że przez lata kapliczki z Frasobliwym niszczały, a najcenniejsze rzeźby, o ile nie znalazły schronienia w muzeach, zostały w dużej mierze rozkradzione przez prywatnych pseudo kolekcjonerów, czyli pospolitych złodziei. Dlatego niektóre rzeźby znajdują się niestety za kratami.
Dobrze się dzieje, że powstają nowe kapliczki o tej tematyce na przykład w Jastkowicach, w Olszance, w Janowie Lubelskim (ul. Świerdzowa), w Irenie czy w Momotach.
…