Pisząc te subiektywne felietony na stronie Lasów Janowskich, nie mogę pominąć Biłgoraja. Był bowiem Biłgoraj miastem wielonarodowościowym. Mieszkali tu Polacy, Żydzi i Rusini. Mieszkał też tutaj od 1859 do 1899 roku mój dziadek, ojciec mojej mamy. Później wyprowadził się do Opoczna i do Końskich. Był sitarzem, a zawód ten wykonywał aż do śmierci, czyli do 1941r., utrzymując z tego siebie i liczną rodzinę.
Sitarstwo, co powszechnie wiadomo, było niegdyś zajęciem większości mieszkańców Biłgoraja. Cech sitarzy powstał już w I poł. XVII wieku, od wtedy też przez lata tworzyły się sitarskie zwyczaje, tradycje i obrzędy. Mieszkańcom tego regionu nie zamierzam szczegółowo ich opisywać, wspomnę tylko o obrzędzie Radosnego i Żałosnego bo to były wyjątkowe wydarzenia na wielką skalę. Tak samo wyjątkowe, jak wyjątkowym był oryginalny, tajny język sitarzy.
Tradycje sitarstwa w Biłgoraju prezentuje skansen Zagroda Sitarska. Żyją jeszcze czynni sitarze, ale zawód ten jest już praktycznie na wymarciu. W swoich wędrówkach trafiłem do jednego z nich, p. Tadeusza Małyszy z Bukowej. Ciągle produkuje jeszcze łuby i całe sita.
Biskup Ignacy Krasicki już w XVII wieku tak między innymi wspominał Biłgoraj: „Zaszczyt jego wieloraki: sławne sita i przetaki.”
O sitarstwie nie pozwala zapomnieć pomnik sitarza stojący przed Biłgorajskim Centrum Kultury, a wykuty w wapieniu przez rzeźbiarza Dariusza Harkota.
Niedaleko od tego miejsca na ławeczce przysiadł Isaac Singer, wybitny pisarz, laureat literackiej nagrody Nobla, który o Biłgoraju pisał tak:
„Nasłuchałem się od matki wielu pochwał na temat Biłgoraja, ale miasto było jeszcze ładniejsze niż w jej opisach. Otaczały je gęste sosnowe lasy, które wyglądały jak błękitna wstęga. (…) Dom dziadka stał niedaleko od bożnicy, domu nauki, mykwy i cmentarza. Był to stary drewniany dom zbudowany z bali, pobielony. (…) Kiedy uniosłem głowę, zobaczyłem biłgorajską bóżnicę i pola, które rozciągały się wokół aż po skraj lasu. Miały różne kształty i barwy: kwadraty, romby, trójkąty, zielone, ciemne, żółte. Byłem w raju i miałem tylko jedno pragnienie: żeby nigdy mnie stąd nie wygnano”.
Mnie też urzekło to miasteczko.
Jako turysta odwiedziłem duże i zadbane cmentarze: ten w Puszczy Solskiej (dzielnicy Biłgoraja) i dwa przy ul. Lubelskiej.
Zwiedziłem skansen Zagrodę Sitarską. Zapoznałem się z ambitnym planem rekonstrukcji Miasteczka Kresowego. Pierwsze założenia tego planu są już widoczne, a końcowy efekt będzie z pewnością spektakularny.
Znalazłem też najstarszy zabytek Biłgoraja, czyli słupową, kamienną kapliczkę z 1699 roku, która wpisana jest w ogrodzenie kościoła p.w. Świętej Trójcy i Wniebowzięcia NMP. Dotarłem też do figury św. Jana Nepomucena przy ul. Zamojskiej. To właśnie Jana Nepomucena obrali sobie biłgorajscy sitarze za patrona. I tam, na dawnych rogatkach miasta, na błoniach pod tą figurą odbywały się słynne obrzędy: Żałosne i Radosne, o których w literaturze znaleźć można wiele szczegółowych opisów.
Chciałbym, żeby moje słowa i tych kilka zdjęć rozbudziły zainteresowanie Biłgorajem oraz jego przebogatą historią zarówno tą zamierzchłą jak i najnowszą.