Image default

W tym miejscu, czyli około jednego kilometra na wschód od Batorza (powiat janowski – Roztocze Zachodnie),  w lesie poprzecinanym wąwozami,  6 września 1863 r. odbyła się bitwa powstańców styczniowych z żołnierzami rosyjskimi. Starcie to zostało nazwane bitwą pod Batorzem, albo bitwą na Sowiej Górze, z tym że ta druga nazwa jest mniej trafna, gdyż wzgórze Sowia Góra jest oddalone od miejsca boju o 2 km.  
Bitwa dla powstańców okazała się klęską. Zginęło wówczas ok. 30 powstańców wraz z ich dowódcą  pułkownikiem Marcinem Borelowskim „Lelewelem” i  majorem huzarów, baronem Wallischem – węgierskim ochotnikiem i szefem sztabu oddziału Lelewela. 47 powstańców zostało rannych.

Opis bitwy zawarł w swoich wspomnieniach m.in. Feliks Wiktor Riedl zatytułowanych „Wspomnienie z powstania 1863 roku i z drogi na zesłanie w 1864 roku”. Riedl był chyba najmłodszym uczestnikiem powstania styczniowego, ponieważ kiedy zaciągnął się do oddziałów powstańczych w 1863 roku miał 13 lat i tyleż również podczas bitwy pod Batorzem. Był świadkiem śmierci w boju swojego dowódcy Marcina Borelowskiego „Lelewela”.
W czasopiśmie „Janowskie Korzenie” nr 7 pojawił się artykuł  Stefana Cieślińskiego pt. „Rok 1863. Ostatnia kampania „Lelewela” (według pamiętników i relacji świadków)”, w którym wspomnienia Riedla zostały przez autora ciekawie wkomponowane w opisywaną historię i w przytoczone inne relacje. Dało to zwięzły, ale przejrzysty i ciekawy obraz bitwy, który poniżej zacytuję:

„W dniu 6 września około 9 rano, jak podaje S. Zieliński [Zieliński St., Bitwy i potyczki 1863 – 1864. Raperswil, 1913], oddziały powstańcze po całonocnym marszu stanęły w Otroczu. Część jednak szła dalej i – według Riedla – o dziesiątej zbliżali się do Batorza. Była pogoda i dzień świąteczny. Wiedziano, że po męczącej nocy będzie tu dłuższy odpoczynek. W oddziale zapanowała jakaś dziwna radość. Chciano śpiewać. Zwrócono się do dowództwa o zgodę. Z pobożną pieśnią ku czci Bogarodzicy oddział wszedł do wsi. Była niedziela. Dowództwo poszło na sumę do kościoła w Batorzu, a po jej zakończeniu złożono wizytę proboszczowi. Oddział zaś rozłożył się w wiosce obozem. Każdemu dokuczał głód, po domach zaczęto więc prosić o pożywienie. Nie było to takie proste, jako że kawalerzyści byli tu pierwsi i prawie wszystko wyjedli. Nawet w karczmie nic nie było do jedzenia. Los jednak był łaskawy, znalazł się w końcu kocioł bigosu. Gdy zgłodniali zaczęli jeść, nagły alarm – Kozacy! Kozacy! Padły rozkazy: do szeregu formuj się! Od strony gór dobiegły odgłosy strzałów – to pikiety powstańcze dawały znać o nadchodzącym nieprzyjacielu. Kawaleria ruszyła pierwsza, by zorientować się co do sił i kierunku atakujących. Piechota zaczęła wychodzić ze wsi na wzgórza. Po tych pierwszych strzałach zapanowała cisza. „Lelewel” i oficerowie galopem zaprowadzali w oddziałach porządek. Wypatrywano zbliżających się Moskali. Nagle zaczęły się strzały i w pobliżu wybuchy, wróg był tuż – tuż. Na razie trudno było się zorientować, skąd nastąpi atak. Pada rozkaz, by cofać się do lasu. We wsi przerażenie. Zdezorientowani mieszkańcy próbują uciekać, lecz nie wiedzą gdzie. Jedni usiłują kryć się w domach, a inni, na odwrót – uciekają w las i wąwozy. Tam, przerażeni strzałami, na nowo wracają do domów. Ludzie wiedzą już o losach wiosek, które przyjmowały powstańców. Szczególnie te ucierpiały, w pobliżu których toczone były bitwy. Wiedziano o pożogach i mordach na niewinnej ludności. Obawiano się, że spotka ich to samo. Kompania, w której służył Riedl, dowodzona przez kapitana Czaplickiego, weszła w las pocięty głębokimi wąwozami. Po wyjściu na otwartą przestrzeń, zostali przez Rosjan ostrzelani. Na nowo skryli się w lesie. Kapitan Czaplicki został ranny w nogę. W zarośniętym terenie trudno się było zorientować, gdzie się przemieszczać. Co chwila z różnych stron słychać strzelaninę. Nie widać jednak, kto strzela. Las jest młody i gęsty. Podejrzewają, że jest to 4 kompania, nierozpoznana przez pikiety. Zaczynają wołać, że tu są Polacy, a tymczasem strzały padają coraz gęściej. To znaczy, że atakują Rosjanie. Błędem było – jak podawał F. Riedl – wpuszczenie Rosjan do lasu.


Rys. bitwa pod Batorzem. Z książki Stanisława Strumph Wojtkiewicza “Powstanie styczniowe”, domena publiczna.

Należało walczyć z ukrycia wśród drzew i stamtąd razić widocznego nieprzyjaciela. Po pierwszym zamieszaniu większość oddziałów przebywała już w lesie o bardzo urozmaiconej morfologii. Znajdują się tam dwa wzgórza, między którymi przebiega głęboki parów, przez który prowadzi droga z Otrocza do Batorza. Zebrała się rada wojenna, by rozpatrzyć zaistniałą sytuację. W. Kozłowski, dowodzący „Ćwiekami”, radził, by w tym górzystym miejscu przyjąć bitwę. Sprzeciwiał się temu pomysłowi „Lelewel”, który uważał, że pozycja ta nie jest najlepsza. Biorąc jednak pod uwagę długi nocny marsz i wyczerpanie powstańców, zgodził się na ten projekt. Obstawiono więc wzgórza i brzegi parowu strzelcami i kosynierami. Należało teraz czekać w ukryciu. Było bardzo gorąco i można było chwilowo odpocząć. Liczono, że nieprzyjaciel będzie tu skutecznie powstrzymany. Ale Moskale, ostrzeżeni przez szpiegów czy też domyślając się zasadzki, obeszli przez zalesione wzgórze i natarli z boku na linię obrony, zajmujące lewy brzeg parowu. Obsadzali go ludzie Ćwieka. Przyjęli oni pierwsze uderzenie. Wszczęła się zażarta walka. Strzelający Riedl zostaje ranny w stopę. Z bólu siada na ziemię. W tym czasie nadjechał na szarym koniu „Lelewel”. Usiłował zorientować się w sytuacji, dodać ducha walczącym i wstrzymać łamiącą się obronę. Widząc siedzącego na ziemi Riedla, zawołał do niego „Cóż ty, mały, ranny?” W tym czasie trafia go kula w kolano. „Lelewel”, uchwyciwszy się za grzywę swego konia, zsunął się na dół. Zbladł i widać było, że okropnie cierpi. Podskoczyli otaczający go podkomendni i usiłowali podnieść dowódcę. On wtedy wyciągnął z zanadrza jakieś papiery i oddał jednemu z nich. Druga kula, jak sądził Riedl, ugodziła go gdzieś w okolice żołądka. Co się potem stało, tego już w zamieszaniu nie widział. Dr Wiktor Opolski, będący lekarzem oddziału, brał udział w bitwie pod Batorzem. Opisał tę bohaterską śmierć, której był świadkiem. Zastał „Lelewela” wydającego rozkazy z konia. Był już ranny w nogę; otrzymał kulę w lewe podudzie z boku. Doktor opatrzył mu ranę i nalegał, by opuścił pole bitwy. Niebawem „Lelewel” został ponownie trafiony, tym razem w okolicę serca, i padł. Nieco inaczej (lecz podobnie) przedstawili tę chwilę współcześni tych wydarzeń – P. Krakowianin (1863) i J. Gordon (1869). Zdarzenie to, według nich, miało następujący przebieg: Siedzącego na koniu „Lelewela” ugodziła kula w nogę, a druga, z wąwozu, przeszła przez czaprak i uwięzła w brzuchu. „Lelewel” zachwiał się na koniu, wołając do kapitana Stępnickiego: – „Ratuj”. Ten podbiegł do niego. Pułkownik już leżał na ziemi. Szarpiąc za zegarek, zawołał: weź go. Nadbiegł kapitan Tomicki. Obaj zaczęli podnosić śmiertelnie rannego. Ten, umierając, powiedział: „Bijcie, chłopcy, Moskala, a za moją duszę dajcie na mszę świętą”. Po kilku konwulsyjnych drgawkach „Lelewel” skonał. Nadjechał major Valisz, który przejął dowództwo. Z konia nachylił się nad leżącym pułkownikiem. W tym momencie padł, ugodzony kulą w tył głowy. Rozległ się huk bębnów, co zapowiadało atak na bagnety. Stępiński i Tomicki usiłują zabrać ciało dowódcy. Niestety, nie ma już na to czasu. Zwłoki „Lelewela” zostawiono. Obdarte z ubrania, nie były od razu rozpoznane. Dopiero po paru dniach pochowano je w zbiorowej mogile na cmentarzu w Batorzu. W jednej mogile z Borelowskim pochowano również jego szefa sztabu, bohaterskiego Węgra – majora Valisza.
Wiadomość o śmierci Lelewela rozeszła się błyskawicznie. Moskale prą naprzód. Powstańcy zaczynają się cofać. Wiedzą, że nikt nimi już nie dowodzi. Wpadają w panikę. Następuje niekontrolowana bezładna ucieczka. Oddziały Ćwieka, widząc niekorzystną sytuację i załamanie obrony, odłączają od głównych sił i dzięki temu nie zostają rozbite. Bitwa była przegrana. Padło 37 zabitych, 47 rannych, a około 30 wzięto do niewoli. Stojące w Batorzu furgony powstańcze zaatakowali Kozacy. Skutecznie bronione były przez jazdę Zakrzewskiego, który objął komendę po rannym Skłodowskim. Część furgonów udało się uratować. Cofające się rozbite oddziały kierowały się na Wolę Studziańską. Część połączyła się z oddziałami Ćwieka, resztę zbierał podpułkownik Grudziński i kapitan Tomicki. Pewna liczba powstańców, oddzielona od głównych sił, przeszła za granicę kordonu. W ten sposób jeden z najsilniejszych oddziałów powstańczych przestawał istnieć. Wielu byłych żołnierzy „Lelewela” kontynuowało walkę w różnych powstańczych oddziałach aż do wiosny 1864 roku.”

Dzisiaj na miejscu bitwy jest drewniany krzyż, kopiec, kopijnik i tablice pamiątkowe. Kopiec usypano w 1933 roku, umieszczono na nim płytę z popiersiem Borelowskiego. Popiersie Borelowskiego w formie medalionu jest położone powyżej płyty, a na płycie, którą odnowiono w 1984 roku, znajduje się napis: „Przechodniu, powiedz Ojczyźnie, że za ukochanie Jej tuśmy polegli. W 70 letnią rocznicę bitwy i śmierci bohaterskiej płk. Marcina Lelewela Borelowskiego wraz z 30 współtowarzyszami, 7.IX.1863 – 7.IX.1933, rodacy. Odnowiono na 40 lecie PRL.” 

W 2013 roku, podczas uroczystości związanej ze 150. rocznicą powstania styczniowego, na kopcu zamontowano drugą tablicę pamiątkową z napisem:  „W rocznicę 150 – lecia Powstania Styczniowego oraz Bitwy pod Batorzem hołd poległym składają mieszkańcy gminy Batorz. 28 września 2013”.

W roku 1963 Szkoła Podstawowa w Batorzu otrzymała imię Marcina Borelowskiego „Lelewela”. W roku 1966 Izba Rzemieślnicza w Lublinie i Cech Rzemiosł Różnych w Kraśniku przeprowadził renowację pomnika na cmentarzu i kopca na Sowiej Górze oraz ufundował pamiątkową tablicę umieszczoną na budynku szkolnym. W 1966 roku w Szkole Podstawowej w Batorzu utworzono izbę pamięci, a w 2007 roku otwarto Muzeum Wiejskie w Batorzu, gdzie znajduje się ekspozycja poświęcona powstaniu styczniowemu.

Przy okazji warto wspomnieć o Węgrach biorących udział w powstaniu styczniowym. Na Roztoczu znajdują się dwa groby oficerów węgierskich, przy których postawiono węgierskie drewniane kopijniki. Zdzisław Latos w opracowaniu „Powstanie styczniowe w okręgu janowskim” słusznie zauważył:
„Należy pamiętać, że w powstaniu styczniowym brało udział około 1000 Węgrów, rewanżując się za udział Polaków z generałem Bemem w Wiośnie Ludów 1848 r. Walczyli oni również w oddziałach Lelewela. Już w marcu 1863 r. na wieść o powstaniu przybyło do oddziału Borelowskiego z Turcji 17 huzarów węgierskich z końmi i bronią. Wśród nich był hrabia Edward Nyary, który uprzednio brał udział w Wiośnie Ludów na Węgrzech z gen. Bemem. Zginął pod Panasówką. Pochowany został w Zwierzyńcu. Baron Wallisch – mjr huzarów, szef sztabu Lelewela – poległ w Batorzu. Walczyli również: oficer Rotony – ranny pod Panasówką, lejtnant Kobos, Laszlo i inni, których nazwiska trudno ustalić.”

W roku 1992 Ambasada Węgierska ufundowała i postawiła symbole pamiątkowe – tzw. kopijniki –  przy kopcu w lesie oraz obok mogiły powstańców na cmentarzu, dla uczczenia poległych tutaj bohaterów węgierskich. U podstawy kopijnika obok kopca znajduje się tablica z napisem w języku węgierskim: „1863-64 – ES SZABADSAGHARC MAGYAR ÖNKÉNTESEI EMLEKERE” i polskim: „POMNIK POŚWIĘCONY PAMIĘCI WĘGRÓW, UCZESTNIKÓW POWSTANIA STYCZNIOWEGO”, oraz z herbami Polski i Węgier.

W każdym opracowaniu na temat tego miejsca, na tablicach pamiątkowych, tablicach informacyjnych oraz na inskrypcjach na pomnikach jest zawarta informacja, że kopiec znajdujący się na w miejscu bitwy pod Batorzem na Sowiej Górze upamiętnia bitwę i śmierć Marcina Borelowskiego wraz z trzydziestoma współtowarzyszami. Natomiast nie wynika z tych informacji, że sam kopiec jest usypany na miejscu mogiły poległych tu powstańców. Brak mogiły pod kopcem potwierdza dodatkowo, niemal czarno na białym, karta informacyjna na cmentarzu parafialnym w Batorzu w miejscu nagrobnego pomnika powstańców, gdzie wymieniono nazwiska i liczbę tam pochowanych.

Tymczasem Marek Florek w swojej książce pt. „Zabytkowe cmentarze i mogiły w Polsce. Województwo tarnobrzeskie” (Warszawa, 1995) tak napisał o miejscu, w którym jest kopiec:
„Jest to mogiła zbiorowa 30 powstańców z oddziału Marcina Borelowskiego-Lelewela poległych pod Batorzem 7 września 1863 r. w walce z oddziałem kozaków (grób Borelowskiego na cmentarzu parafialnym)
Położona na stoku wysoczyzny, na śródleśnej polanie, około 1 km na wschód od wsi, przy leśnej drodze do Otrocza. W formie kopca o średnicy ponad 5 m i wysokości ok. 2 m, zwieńczona krzyżem drewnianym. Na mogile medalion z popiersiem M. Borelowskiego i tablica z napisem (…)
Miejsce wpisane do rejestru zabytków pod nr. 513/93. Administruje nim urząd Gminy Batorz.”

Nie wiadomo dlaczego w rejestrze zabytków widnieje zapis, że jest to mogiła, a na cmentarzu w Batorzu miał być pochowany jedynie Borelowski. Ale jak jest w istocie i czy istnieją na to jakieś dowody? Ze wspomnień cytowanego wyże Feliksa Riedla wynika, że ciała grzebano na cmentarzu w jednej mogile i to nie tylko samych Polaków: „Spojrzałem w górę na cmentarz. Tam chłopi grzebali wczoraj poległych i co wczoraj zawzięci byli nieprzyjaciele, dziś spokojnie, w zgodzie obok leżą obok siebie”

W miejscu bitwy i usypanego tam kopca kończy się, lub rozpoczyna swój bieg, przecinając powiat janowski,  pieszy żółty szlak Historyczny biegnący z południa na północ: od Porytowego Wzgórza przez Wierzchowiska do Batorza.
Tędy również przebiega pieszy Centralny Szlak Roztocza od Szastarki na zachodzie po Bełżec na wschodzie, o długości 143 km.

Pod samo miejsce prowadzi z Batorza wąska droga asfaltowa, więc można podjechać samochodem. Obok kopca jest solidna wiata dla turystów.

Related posts

Leave a Comment