Tekst: Fryderyk Kierepka*
Długo czekaliśmy na kolejną opowieść. Wreszcie nadszedł upragniony wieczór. Rozpaliliśmy małe ognisko przy stawie, którego szuwary odpowiednio nastrajały do kolejnego bajania Brata Alberta.
Już w pierwszych latach po założeniu Biłgoraja do miasteczka przybyli pierwsi sitarze. Dostępność lasów, rzek, mokradeł powodowała, że sitarze mogli rozwinąć swój cech znany w całym kraju ówczesnej Rzeczpospolitej. Byli również ambasadorami swojego miasta poza granicami kraju. Sitarz przygotowywał się przez cały rok, a na wiosnę udawał się na handel w Polskę lub w różne kraje. Podróż taka trwała czasami całe lata. I tak było z pewnym sitarzem o imieniu Maćko. Nastał czas “żałosnego”, który zapowiadał długą nieobecność mężów, ojców i braci. W domu Maćka pakowano sita i inne bagaże na wóz. Toczyły się rozmowy na temat wyjazdu mężczyzny. Na pożegnanie żona Maćka przygotowała napitki, jadło w tym przepyszny piróg biłgorajski oraz mocną żurawinówkę. Odprowadziła Maćka na rogatki miasta przy figurze św. Jana Nepomucena.
– Wracaj szczęśliwie – powiedziała żona.
– Wrócę, obiecuję.
Wóz ruszył, Maćko obejrzał się jeszcze spoglądając na żonę, swoją osadę i figurę świętego, który jak mu się wydawało podniósł rękę z krzyżem szepcząc: “Uważaj na siebie”. Jechał Maćko traktem zamojskim ku wschodnim rubieżom kraju. Przejeżdżając przez lasy zwierzynieckie “coś” szepnęło mu do ucha: “skręć na trakt przy Słupie”. I skręcił nie wiedzieć czemu. Był to prastary szlak bursztynowy, ciągnący się przez potężne lasy niedaleko Diablej Góry i wzgórz zwanych Starzyzną. Nie wiedział o tym Maćko, drogi nie znał zgubił się, wóz utknął na mokradłach, nadeszła noc, zaczęło grzmieć.
– Ratuj choćby sam diabeł! – zanim zrozumiał co powiedział, huknął piorun i siarką zapachniało.
– Jestem, wołałeś! Odezwało się szyderczo diablisko. Wskażę ci drogę wędrowcze, lecz najpierw pergamin podpiszesz… na swą duszyczkę!
Nie miał wyjścia sitarz – na cyrografie napisano, że gdy będzie wracał z podróży, duszę swą oddać musi!
– Szybko mnie nie zobaczycie, długo moja podróż trwać będzie – rzekł do diabła.
Diablisko zmieliło przekleństwo, zabrało cyrograf i tylko śmiech jego długo słyszał Maćko, gdy wreszcie znalazł drogę.
Podążając piaszczystym gościńcem dotarł do Galicji, na stepy ukraińskie, bywał w Mołdawii i w dalekiej Rosji. W końcu, sprzedał co miał sprzedać, dorobił się, założył obóz w języku sitarskim zwany “towarzystwo”, aby można było w przyszłości magazynować sita, i musiał wracać do swojej rodziny. Gdy tylko stanął na ziemi biłgorajskiej, poczuł lodowaty wiatr i siarkę – jesteś nasz, do piekła z nim! Stanął przed obliczem Belzebuba.
Król piekieł zastanawiał się co zrobić z człowiekiem w którego oczach tlił się spryt.
– Będziesz u nas pracować, moje diabły to próżniaki, nie potrafią.
Długo, bardzo długo sitarz siedział w piekle i usilnie szukał sposobu na wydostanie się z czeluści piekielnych. Błysnęła mu myśl: pomódl się, czego tego nie czynisz? Zaczął modlitwę; stanęła przed jego oczyma rodzina, wieś i figura św. Jana Nepomucena z krzyżem i przyszedł pomysł – krzyżowe złotówki z sitowia! Gdy diabły zobaczyły klęczącego sitarza przed krzyżem, wnet pojawiła się straż diabelska z potężnymi widłami i przepędziła Maćka z diabelskiego królestwa.
Sitarz wrócił do domu i rodziny. Przywitano go uroczyście, urządzono huczne zabawy. On sam pokłonił się św. Janowi dziękując za uratowanie z mocy piekielnych.
(Powyższa legenda pochodzi ze zbioru legend, baśni i podań autorstwa Fryderyka Kierepki pt. „Opowieści z Roztocza, Ziemi Zamojskiej i Krasnostawskiej”, którą można nabyć w wersji pdf pod tym linkiem: https://www.estante.pl/produkt/autor/fryderyk-kierepka/opowiesci-z-roztocza-ziemi-zamojskiej-i-krasnostawskiej/ )
*Fryderyk Kierepka – pochodzi z Zamościa, miłośnik Roztocza i Zamojszczyzny. Posiada uprawnienia przewodnika po Roztoczu i Zamościu. Pilot wycieczek krajowych. Odkrywa znane i nieznane historie regionu, w którym mieszka. Meandruje pośród legend, baśni i podań Lubelszczyzny. Mieszka w Krasnymstawie. Jest autorem książki „Opowieści z Roztocza, Ziemi Zamojskiej i Krasnostawskiej”