Image default

Tekst, zdjęcia i filmy: Iwona Mańka

Janowskie lasy to nie tylko piękne krajobrazy, zapierające dech w piersiach widoki czy urocze zakątki przyrodnicze. Ten las widział też wiele nieszczęścia, trudnych losów ludzkich, płaczu, bólu, tęsknoty. Świadectwem jednego z tragicznych wydarzeń okresu wojny, pacyfikacji wsi Kalenne (gm. Modliborzyce), jest pomnik stojący na skraju lasu przy drodze do wsi tak mocno doświadczonej w czasie II wojny światowej.

            Poprzedni pomnik stał ok. 100 metrów dalej, bliżej Kalennego, po prawej stronie. Miał kształt nagrobka z wymienionymi nazwiskami osób, które zginęły w czasie wojny. Staraniem Urzędu Miejskiego w Modliborzycach, dzięki współpracy wielu ludzi powstał nowy obelisk, w nowym miejscu. Działkę udostępniło Nadleśnictwo Janów Lubelski. Zdecydowano, że w tej lokalizacji, przy zakręcie, pomnik będzie bardziej widoczny dla wszystkich przejeżdżających. Autorką obelisku jest Jolanta Zezulińska a wykonania podjął się Tadeusz Soliński. Koszt prac poniósł Urząd Miejski, część środków pozyskując z funduszu “utrzymania grobownictwa wojennego”.

            Uroczyste odsłonięcie nowego pomnika nastąpiło 2 października 2012 r, siedemdziesiąt lat po tragicznych wydarzeniach. Opis tamtej uroczystości znajdą Państwo w “Wieściach Gminnych” wydawanych przez Bibliotekę u Kazimierza w Modliborzycach, w numerze 29 z grudnia 2012. Link do wersji online: https://modliborzyce.pl/pobieranie/nr_29.pdf.

            W 2019 roku, kiedy zbliżała się 80. rocznica wybuchu II wojny światowej postanowiłam porozmawiać z ludźmi, którzy tamte wydarzenia jeszcze pamiętają i którzy zechcą mi o nich opowiedzieć przed kamerą. Z pozytywnym odbiorem mojej prośby spotkałam się wśród pensjonariuszy Dziennego Domu Opieki Senior+ w Modliborzycach. Rozmawiałam z kilkoma osobami, nagrywałam ich opowieści, ich trudne historie, wspomnienia z czasów dzieciństwa. Jedną z osób, które zechciały ze mną rozmawiać była także pani Wanda Krasowska.

            Zaczęła jak większość, przedstawiła się, powiedziała gdzie mieszkała ale jej historia z chwili na chwilę nabierała tempa. W Pani Wandzie odżyły tragiczne wspomnienia. Wspomnienia dziecka, któremu wojna zniszczyła dzieciństwo, odebrała ojca, rodzinę, bliskich. Trudna to była rozmowa. Pani Wanda była roztrzęsiona a ja, z minuty na minutę coraz bardziej poruszona. Inaczej czyta się o takich wydarzeniach w książkach do historii czy nawet ogląda w filmach a inaczej słucha się relacji osoby, która tego doświadczyła, i w której trudne emocje tamtych chwil są do dziś. Słuchałam i łzy płynęły mi po policzkach. Patrzyłam na dorosłą kobietę a widziałam małe, przerażone dziecko. Dziecko, które się bało, niczego nie rozumiało, dziecko, które nigdy nie powinno czegoś takiego doświadczać. Musiałyśmy to nagranie przerwać. Uspokoić emocje, otrzeć łzy. Ale Pani Wanda chciała dokończyć swoją opowieść, nie mogłam jej tego odmówić.

            Państwo sami zobaczą tę relację, te emocje, te utrwalone wspomnienia. Ja do dziś nie mogę zapomnieć dwóch faktów, które mną wstrząsnęły. Kiedy Pani Wanda opowiada, że kule z niemieckich karabinów biły tak mocno, tak dużo, jakby po liściach padał deszcz. I jeszcze wstrząsający obraz martwych ciał dzieci leżących w polu, z rzepą w ustach, bo “dzieci jadły rzepę”.

            Powinna w nas pozostać pamięć tamtych wydarzeń. Nie po to, żeby żyć wspomnieniami ale po to, żeby te tragiczne doświadczenia uchroniły nas przed okrucieństwem wojny, żebyśmy nigdy ponownie nie dopuścili do takich potworności.

Related posts

Leave a Comment