Image default

Grupa Eksploratorów Ścieżek i Bagien Lasów Janowskich znowu w terenie.

Tym razem urządziliśmy sobie dzień łosia i świtem poszliśmy jego tropem dookoła miejscowości Osówek. Tropów było sporo, ale niestety nie udało się zobaczyć tego zwierza. Taki duży, ale potrafi się umiejętnie schować. Za to zobaczyliśmy lisa, sarnę, sporo wodnego ptactwa i jelenie, które przebiegły nam przez leśną drogę. No właśnie, trwa rykowisko jeleni, więc całą drogę towarzyszyły nam głośne ryki samców tych zwierząt. Las rozbrzmiewał tymi odgłosami, ale również odgłosami wystrzałów z broni myśliwskiej. Mimo to, było cudownie spacerować i słuchać, jak las wibruje miłością jeleni.

Oprócz wrażeń przyrodniczych były też inne. Przypadkowo natrafiliśmy w Osówku na opuszczoną chatę rodziny o nazwisku Czuba. Budynek stoi w lesie tuż przy leśnej drodze, nie ma tam ogrodzenia, drzwi są otwarte, okna powybijane, ciekawość zwyciężyła i zajrzeliśmy do środka. Najpierw przez okna, a potem weszliśmy przez uchylone drzwi. Wewnątrz był bałagan jakby tornado przeszło, ale okruchy pamięci mieszkańców tego domu jeszcze zostały. Na przykład zdjęcie w ramce pary małżeńskiej, najpewniej gospodarzy tego domu, portret młodego mężczyzny, pamiątka pierwszej komunii świętej i dzienniczek lektur Kazimiery Czuby z ósmej klasy z roku szkolnego 1969/1970. Ciekawe, czy pani Kazimiera jeszcze żyje, co się stało z mieszkańcami, dlaczego gospodarstwem nikt się nie interesuje, że stoi puste i zaniedbane? Może ktoś wie z mieszkańców Osówka?

Kolejnym ciekawym punktem wycieczki było odnalezienie miejsca zaznaczonego na mapie OSM jako „Pieńki 2020 r.”. Zupełnie nie wiedzieliśmy czego się spodziewać. Miejsce na mapie odludne, nazwa nic nam nie mówiła, symbol na mapie jakiś nieznany. Zdumieliśmy się, kiedy okazało się, że jest to drewniana rzeźba św. Franciszka na postumencie. Na Franciszka wskazuje tonsura na głowie i to, że trzyma jakiegoś ptaka. Niestety brak jest widocznego gdzieś nazwiska autora rzeźby i o samej kapliczce nic nie wiemy. Dlaczego tu, w jakiej intencji, co upamiętnia? Zwraca uwagę jej niedosłowność, bo figura świętego nieoczywista, brak innych symboli religijnych, stoi w dalekim odludnym miejscu. I to jest fajne. Coś tak jakby ptak pięknie zaśpiewał, a człowiek bezwiednie zwolnił kroku nasłuchując.  

Po drodze był jeszcze stary drewniany krzyż przy jednym leśnym gospodarstwie, z połamanym metalowym Jezusem. Jak również krzyż metalowy postawiony w miejscu starego drewnianego, przy którym w czasie wojny byli pierwotnie pochowani mieszkańcy Osówka zabici przez Niemców podczas pacyfikacji wsi. Później ich ciała przeniesiono na cmentarz w Potoku Wielkim.

12,5 km w nogach, 4 godziny łażenia. Polecam.

Related posts

Leave a Comment