Podobnie jak w uroczysku Kruczek w Lasach Janowskich, tak i na Roztoczu Zachodnim w Trzęsinach (gm. Radecznica), w lesie nieopodal wioski, przy leśnej drodze do Żelebska znajduje się drewniana kapliczka p.w. św. Antoniego Padewskiego datowana według jednych źródeł na 1803 r. (ponoć taka data jest na belce), a według innych na 1864 r. Kapliczka jest w typie domkowym, można do niej wejść przez niskie drzwi. W środku na ścianach wisi wiele obrazów; ze św. Antonim w miejscu centralnym. Pod obrazem stoi ołtarzyk, na którym stoi wiele różności, figurek i kwiatów.
I podobnie jak w Kruczku, obok kapliczki bije źródełko o właściwościach leczniczych (prawdopodobnie wspomaga odchudzanie) i o najniższej na Roztoczu temperaturze wody – ok. 8 st. Celsjusza. Legenda głosi, że źródło wybiło za sprawą „wędrującego” św. Antoniego, który tu w drodze odpoczywał. Legendy mówią, że w tym miejscu miał stanąć klasztor, który finalnie wybudowano w Radecznicy. Święty ten był patronem górników, którzy wydobywali kamień w pobliskich kamieniołomach; służył m.in. do budowy umocnień twierdzy Zamość i „kościoła na wodzie” w Zwierzyńcu.
Ponoć w przeszłości przez pewien czas mieszkał tu pustelnik.
Z kapliczką wiąże się jeszcze jedna ciekawa historia, tym razem w całości prawdziwa. Nad jej wejściem wisi drewniana tabliczka z napisem:
„Obecna kapliczka ma co najmniej 200 lat. W czasie II wojny światowej na jej strychu ukrywała się nastoletnia Żydówka – Tema. Dzięki pomocy mieszkańców Trzęsin udało się jej przeżyć dwa lata i dotrwać końca wojny”
Tak było istotnie, lecz to jej ukrywanie się tutaj trwało tylko kilka dni, natomiast z tą pomocą na wsi też bardzo różnie bywało i z reguły mało kolorowo. Schronienie znalazła m.in. w Czarnymstoku u Anieli i Janki Chmiel, a także w Kajetanówce u gospodyni o nazwisku Niedźwiecka.
Biłgorajskie Towarzystwo Regionalne w wydanym przez siebie roczniku – „Nad Tanwią i Ładą. Przyczynki do historii i kultury Ziemi Biłgorajskiej. Tom VIII” (Biłgoraj, 2015) zamieściło relację Temy Wajnsztok z domu Rotman – Żydówki z Frampola, wówczas 16-letniej – która spisała swoje losy wojenne jako „zeznanie świadka Zagłady”. Relacja ta, spisana w języku polskim, znajdująca się w Archiwum Instytutu Yad Vashem, przyczyniła się do nadania Anieli Chmiel i jej córce Jance tytułu i medalu „Sprawiedliwy wśród Narodów Świata” (Janka została zgwałcona u siebie w domu przez trzech Polaków podających się za partyzantów, którzy przyszli po Temę i chcieli, aby ją im wydać, ale Janka wszystkiego się wyparła. W tym czasie Tema była ukryta w tym domu i wszystko słyszała).
Poniżej fragment relacji Temy Wajnsztok, w którym wspomina ukrywanie się w kapliczce:
„U Chmielowej przeżyłam ciężki okres 3-miesięczny na strychu, w zimie, głodując przeważnie. W tym czasie zabierano chłopów do robót do Niemiec. Niejedna gospodyni została bez męża i synów. Ja byłam zaradna i pracowita, mogłam więc być pomocna w gospodarstwie, ale znali mnie i dlatego nie mogłam się pokazywać nigdzie, ani w polu przy kartoflach, ani na podwórku. Nie mieli więc żadnej korzyści ze mnie i choć obiecywałam wszystkim zapłatę, opowiadając o rzeczach, które mam przechowane w różnych miejscach, maszynę do szycia i inne rzeczy, chcieli się mnie pozbyć. Byłam dla wszystkich plagą, która im zamącała spokój. Płakałam ciągle. W mojej rozpaczy nie widziałam wyjścia, ale stał się cud, bo zaczęli wysiedlać Polaków, którzy uciekali w różne strony. Wtedy już nie zwracali uwagi na mnie, bo każdy miał swoje kłopoty. W tym tłumie więc wyjeżdżających na zachód i ja się znalazłam w pobliżu Ducherki. Nazwali ją żydowską ciotką, bo wiedzieli, że ona się mną opiekowała. Ducherka cierpiała bardzo z powodu tej pomocy, której mi udzielała. W tym tłumie szliśmy przez gesty las, a tam mnie zbili chłopcy, mówiąc że tu zostać muszę i nie pójdę z nimi dalej. Rozpacz i strach mój wzruszyły jednego z nich Tomka Dullera, który mi poradził się ukryć w kapliczce pod dachem. Miałam przy sobie trochę pożywienia, które bardzo oszczędnie zjadałam. Wlazłam do tej kapliczki. Odetchnęłam z ulgą, bo mnie tam nikt nie bił i nie gonił. Nie chciałam myśleć o tym, co będzie jutro. Byłam szczęśliwa, że nie muszę nikogo prosić o nocleg, że siedzę w pewnym miejscu. Mnie tam nikt nie widział, ale ja z góry widziałam i słyszałam każdą rozmowę przechodniów i tych, co się zatrzymywali w kapliczce. Nagle usłyszałam strzelaninę Niemców, którzy się tam zebrali i swoją broń regulowali, strzelając dla postrachu w powietrze. Było ich kilku. To co ja wówczas przeżyłam jest trudno powiedzieć. Udało się jednak przetrwać – odeszli i nie szukali nikogo w kapliczce, nie przeczuwali, że tam jest ktoś ukryty.
Wyszłam z kapliczki, bo już dłużej nie mogłam tam bez jedzenia zostać. Poszłam w głąb lasu. Miałam dużo odwagi. Nagle spotkałam dwóch żydowskich chłopców, którzy się mną ucieszyli. Oni byli w partyzantce i namawiali bym z nimi poszła też do partyzantów, ale ja nie poszłam. Pożegnałam ich idąc inną drogą. Zaszłam do chaty, w której dostałam trochę chleba od młodego chłopca, ale za to mnie zbił stary jego ojciec i wygonił ze swego podwórka. Błądząc nadal zaszłam do dobrego gospodarza, który pozwolił mi nocować w stodole, ale rano mnie wygonił. U sąsiadów plewili w polu, więc wzięli mnie do pracy i dali trochę jedzenia za to. Dziewczyna, z którą pracowałam w polu dała mi ukradkiem przed matką jeść, ale nie mogłam niczego przełknąć, bo się już odzwyczaiłam od jedzenia, morząc się tak długo głodem.”
Warto dotrzeć do tego rocznika (jest do nabycia w Muzeum Ziemi Biłgorajskiej) i przeczytać całość relacji.
Wracając do położonego nieopodal kapliczki źródliska, to jest ono pomnikiem przyrody ustanowionym w 1998 r.. Obok źródła do niedawna stała tablica informująca o właściwościach źródła, ale była bardzo zniszczona i ją zlikwidowano. Najprawdopodobniej planuje się postawić nową. Tymczasem na starej tekst był następujący:
„Pomnik przyrody nieożywionej – źródlisko w Trzęsinach objęto ochroną na podstawie rozporządzenia Wojewody Zamojskiego z dnia 19 listopada 1998 roku. Źródlisko o powierzchni 0,50 ha położone jest na wysokości 225 m n.p.m., w obrębie Roztocza Zachodniego. Odprowadzane z niego wody zasilają rzekę Gorajec, (dopływ rzeki Por), wypływającą z Bagna Tałandy.
Podzboczowe wypływu o charakterze szczelinowo – warstwowym cechują się zmienną wydajnością (ok. 30 l/s). Woda wydobywa się tu głownie z dna wydłużonego obniżenia o charakterze misy, w której widoczne są liczne pulsujące wypływy. Źródlisko obudowane jest trzeciorzędowymi wapieniami, występującymi na południowym skraju zlewni rzeki Gorajec. Jego wody wyróżnia spośród wszystkich roztoczańskich źródeł jedna z najniższych temperatury tj. 8,6oC.
Wypływająca woda zawiera jony HCO3, CI, NO3, SA4, Ca, Mg, Na, K. Odczyn – ph wody wynosi 7,15.
W przeszłości źródlisko było użytkowane gospodarczo, a pobór wody wykorzystywano na potrzeby mieszkańców Trzęsin.”
Idąc od kapliczki w stronę Żelebska, na wydmie po prawej stronie do niedawna stał tajemniczy, prosty, wykonany z gałęzi krzyż.
Lokalizacja kapliczki:
https://www.google.com/maps/d/u/0/viewer?hl=pl&mid=1m3ZW7j8ki5ZehYgF8ifhBzmBRMidC2PX&ll=50.639386830416136%2C22.798580678941406&z=16