Podborek to część Zarzecza, wsi w gminie Nisko. Na północnych krańcach tej miejscowości, przy samej krajowej dziewiętnastce, znajduje się teren ogrodzony starymi metalowymi niskimi słupkami. Teren ten to cmentarz wojskowy z I wojny światowej. Po środku tego cmentarza znajduje się obelisk – duży kamień. Niemałym zaskoczeniem jest fakt, że na kamieniu, ani nigdzie, nie można znaleźć żadnych inskrypcji, informacji, napisu, nic. Z informacji wyszperanych w Internecie można się dowiedzieć, że, faktycznie, na temat tego cmentarza jest bardzo mało wiadomości.
Mimo kamienia i ogrodzenia, brak jakiejkolwiek informacji w terenie, jakiejś tabliczki, wzmacnia wrażenie miejsca zapomnianego i zaniedbanego.
Na stronie Urzędu Wojewódzkiego w Rzeszowie cmentarz ten jest wpisany do ewidencji miejsc pamięci narodowej i znajduje się tam taki komentarz:
Pierwotny układ cmentarza całkowicie zatarty. Nie ma bliższych danych odnoście liczby czy narodowości pochowanych tutaj żołnierzy. Cmentarz został w 1988 roku z urzędu wpisany do rejestru zabytków (nr 334/A) pod nazwą Spokojna – Podborek.
W tym miejscu walki podczas I wojny światowej odbywały się głównie w 1914 r. Informacji na ten temat dostarcza m.in. książka Tomasza Sudoła – „Działania militarne nad dolnym Sanem i Tanwią 1914 roku – region niżański” (Rzeszów, 2015). Oto fragmenty przybliżające co się wtedy działo:
„Działania o charakterze wojskowym w Nisku i okolicy rozpoczęły się początkiem sierpnia 1914 r. mobilizacją do wojska mieszkańców w wieku poborowym oraz koncentracją oddziałów austriackich do tzw. ofensywy wyprzedzającej. W Nisku i Zarzeczu skoncentrowała się 14. DP, Dywizjon Kawalerii, 14. Brygada Artylerii Polowej. (…)
Sierpniowe i wrześniowe walki w Galicji Wschodniej i na Lubelszczyźnie ostatecznie zakończyły się sukcesem Rosjan. 1. Armia austriacka zmuszona została do wycofania się z Lubelszczyzny w kierunku Tanwi i Sanu, a później w kierunku Dunajca. W dniach od 12 do 15 września na przeprawę w Zarzeczu cofały się oddziały najpierw V Korpusu, a po nim część X Korpusu i niemieckiej Landwehry Woyrsha. Wieczorem 14 września do Sanu w Zarzeczu podeszły rosyjskie oddziały lewego skrzydła 41. DP XVI Korpusu, które zajęły przeprawę. Oddziały austriackie wycofały się w kierunku Niska, a następnie dalej na zachód.(…)
6 października w okolicy Niska zgromadziły się oddziały rosyjskiego XXV Korpusu, które przeprawiły się na prawą stronę Sanu w Zarzeczu, skąd następnie wyruszyły nad Wisłę.(…)
Nisko zostało zajęte przez austriacką 9. DK, a następnego dnia przez 24. DP X Korpusu. Dywizja ta otrzymała rozkaz sforsowania Sanu. Jej przeciwnikiem po prawej stronie rzeki w okolicy Zarzecza była rosyjska 44. DP, która 10 października przejęła tę okolicę po odchodzącym nad Wisłę XXV Korpusie. 11 października 24. DP próbowała forsować San w Nisku. Tylko nielicznym oddziałom udało się przedostać na prawy brzeg rzeki, ale utworzenie przyczółka było niewykonalne ze względu na silną obronę rosyjską. 12 października ewakuowano te oddziały na lewą stronę Sanu.
Rozkazem austriackiego AOK korpusy V i X musiały wstrzymać forsowanie Sanu i przejść nad Wisłę. Jako pierwszy rozpoczął przesunięcie V Korpus, później X Korpus. Rosjanie spostrzegli przesunięcie i zamierzali je zakłócić niespodziewanym forsowaniem Sanu w Zarzeczu. (…)
17 października rozpoczęły się krwawe 18-dniowe walki na przyczółku w okolicy Niska….”
Rosjanom udało się przedostać na lewy brzeg Sanu i tam toczyły się najkrwawsze boje.
Dnia 3 listopada 1914 r. Rosjanie wyparli Austriaków i zajęli Nisko i Racławice.
Wspomnienie tamtych jesiennych walk w okolicy Zarzecza i Niska przytacza Krzysztof Garbacz w swojej książce „Na szlaku biłgorajskich kapliczek i krzyży przydrożnych” (Zielona Góra, 2009)
[Z pamiętnika kilkunastoletniej Janiny Mysakowskiej z Huty Krzeszowskiej– córki pradziadka autora]: „20 października 1914 r. była straszna bitwa koło Sanu, niedaleko nas; tak się biją, że w nocy aż łóżka drżą, że trudno spać i widać jak pękają szrapnele, a od reflektorów widno zupełnie. U nas stoją obozy i oficerowie w naszym mieszkaniu stoją na kwaterze, stoi pułkownik i porucznik (Kalinuszkin). Bitwa koło Sanu trwała przeszło 3 tygodnie, już byliśmy w strachu, ale jakoś Bóg dał, że się tylko na strachu skończyło, bo rosyjskie wojsko przeprawiło się przez San i teraz już armaty dalej grzmią. A jak się bili koło Sanu, to u nas aż w pokoju było słychać strzały karabinowe i z pulemiotów, do Sanu od nas 20 wiorst [ponad 21 km]”
Zdjęcia z lutego 2020 r.: