Image default

Niedawno wieczorem miałem wolny czas, więc postanowiłem wybrać się pochodzić skrajem lasu, aby zobaczyć co się dzieje na przylegających do niego łąkach.

Słońce zachodziło powoli okrywając ciepłymi barwami całą okolicę. Chodziłem wschodnim brzegiem lasu, więc słońce miałem  z tyłu i  mogłem się zlać z jego ciemnym tłem.


Wiatr mi jednak nie sprzyjał, bo wiał mi w plecy od lasu, rozsiewając mój zapach po terenie, gdzie spodziewałem się, że mogą pojawić się zwierzęta.

Pierwszego zaobserwowałem błotniaka stawowego. Wyleciał nad moją głową znikąd i zaraz tak samo rozpłynął się w powietrzu. Zawsze mnie to zadziwia. Spoglądam w niebo – czyste, zaraz podnoszę głowę do góry – a tu kołuje piękny ptak. Nigdy niczego nie można być pewnym.


Zaraz usłyszałem żurawie, spojrzałem, leciały trzy prosto na mnie. Piękne i majestatyczne.


Niedługo potem czapla siwa. Przeleciała bokiem do mnie.


Jednak po chwili zszedłem z nieba na ziemię, bo usłyszałem szelest i zauważyłem kozła sarny. Chodził czujny i uważny strzygąc uszami i wypatrując coś w trawie. Przypomniałem sobie, że teraz sarny mają swoje gody, czyli okres sarniej miłości. Pewnie kozioł wypatrywał wybranki, albo rywala. Okazało się, że to drugie, bo kiedy przysiadłem pod drzewem poobserwować okolicę dwa kozły goniąc się przebiegły bardzo blisko mnie kilka metrów zupełnie nie zwracając na mnie uwagi [film]. Przyznam, że to było ciekawe przeżycie. Zwłaszcza, że jeden z nich się zatrzymał i został przez dłuższą chwilę blisko mnie. Jakimś cudem mnie nie wyczuł i po chwili się oddalił.


Sarny cały czas się kręciły wokół. Po jakimś czasie kolejny kozioł przeparadował całkiem niedaleko mnie [film].


Koza również się pokazała.


Kiedy już myślałem, że tylko sarny dzisiaj zobaczę buszujące w trawie, nagle wyszły z niej dziki. Jak ja dawno dzików nie widziałem! A tyle na jeden raz, to chyba nigdy. Cała duża rodzina wytarabaniła się na skoszoną łąkę z wysokiej trawy. Przeszły się z lewej na prawo, przystanęły, zaniuchały [film] – niestety wyczuwając mnie – i schowały się ponownie w wysokiej trawie. Tak to wiatr niekorzystny dla mnie zadziałał. A że dziki mają węch doskonały, długo się nie zastanawiały i profilaktycznie wolały opuścić otwartą przestrzeń, aby nie kusić losu. Dla nich człowiek w lesie lub na łące oznacza zagrożenie życia.


Słońce już coraz bardziej chowało się za horyzontem, kiedy w wysokiej trawie zrobił się ruch i pokazały się nad jej falującą taflą dwie jelenie głowy jak peryskopy wystające z morza. Zlustrowały okolicę i oczywiście wywąchały mnie z wiatrem. Zatrzymały się, zaczęły węszyć i skierowały ster lewo na burt [film]. Te zwierzęta również mają węch znakomity.


Słońce już schowało się za drzewami, zaczęło robić się ciemno i, co najważniejsze, wiatr nieco ustał. Zauważyłem jelenie: byka z łanią, które wyszły ze schronienia w krzakach i zaczęły iść prosto na mnie. Byk był młody, szedł pierwszy, łania bardziej czujna została w tyle. Byczek wyglądał ciekawie, bo myłkus, poroże miał uszkodzone; prawa strona ładnie się rozbudowała, ale lewa była nierozwinięta. Wyszedł na skoszoną łąkę, zajadał zielone i znowu: nagle stanął jak wryty, zaczął węszyć i stał się bardzo czujny. Podnosił głowę, opuszczał markując jedzenie i nieuwagę, po czym znowu szybko podnosił patrząc bacznie. Nie było wątpliwości, że mnie wyczuł [film]. Oglądał się na łanię, jakby oczekiwał od niej decyzji co dalej mają robić. Łania cały czas stała w jednym miejscu patrząc w moją stronę. Zaczęło robić się ciemno. Przestałem filmować, bo w aparacie już nic nie było widać. Nie chciałem się ruszać, aby ich nie wystraszyć. W końcu powoli skręciły w prawo i schowały się w wysokiej trawie. Mogłem wracać do samochodu.


Wieczór był bardzo bogaty we wrażenia. Przyroda pokazała zza zasłony kilka swoich perełek.

Related posts

Leave a Comment