Image default
Przyroda regionu Zwierzęta

Sobotnia wyprawa do lasu. Spotkanie z łosiem, łanią i jesienią

W ostatnią sobotę o świcie wybrałem się do lasu. Cel miałem konkretny – wymienić kartę w fotopułapce po miesięcznym nagrywaniu.

Zapowiadała się pogoda słaba do robienia zdjęć, bo ołów zalał niebo i światła poskąpił. Ale las tego dnia był dla mnie łaskawy. Przynajmniej na początku. Dojeżdżając do miejsca parkingu, jeszcze nie wysiadłem z samochodu, a za szybą ukazała mi się wielka czarna kłoda wśród złotej trawy na zrębie. Minęły co najmniej 3 sekundy zanim uświadomiłem sobie, że to łoś. Zatrzymałem samochód i patrzyliśmy na siebie mając między sobą rzadki las. Tymczasem przygotowałem sobie aparat, bo kiedy na chwilę odwrócił głowę po cichu wysmyknąłem z auta i schowałem się za drzewo. Pstryknąłem wówczas parę zdjęć, ale było jeszcze tak ciemno, że czułość miałem dosyć dużą, dlatego jakość trochę ziarnista.

Kiedy łosiu uznał, że jednak wypadałoby się oddalić, wychyliłem  się zza drzew i dokończyłem sesję dorzucając do zdjęć filmik.

Pełen ekscytacji po spotkaniu z tym pięknym zwierzęciem udałem się pieszo w swoją leśną drogę. Kiedy przeszedłem jakieś 500 m usłyszałem samochód, który zatrzymał się w tym miejscu co stało moje auto i usłyszałem stukanie jakby ktoś drewnianym palikiem uderzał o palik. Nie wiedziałem co to, ale pomyślałem, że nie będę się wracał i okaże się jak wrócę, czy mój samochód jest cały.

Za chwilę w zaroślach (trawie) usłyszałem szypurtanie i wyprysnęła z nich łania jelenia umykając w gęstszy las. Zauważyłem, że nie była sama, bo w zaroślach została jeszcze jedna – mniejsza, która nie za bardzo wiedziała co jest grane i co tak tę większą wystraszyło. To dało mi czas, abym się do niej zbliżył. Była to młoda niedoświadczona łania, może córka tej większej, która zupełnie nie orientowała się, że się zbliżam; strzygła uszami i odwracała głowę we wszystkie strony, tylko nie w moją.

Dała się podejść dosyć blisko i wychodząc w końcu z zarośli pokazała mi się w całej okazałości. Długo to nie trwało, bo jednak poszła śladem poprzedniczki i wskoczyła w las nie mając do końca kompletnie pojęcia, że stałem obok niej jakieś 20-30 metrów dalej.

Droga do fotopułapki nigdy mi się nie dłuży, bo i sam spacer w lesie jest inspirujący. Tyle pięknych kadrów, kolorów. Ech, tylko jak na złość zabrakło jedynie słońca, aby te kolory wydobyć z przygaszenia. Ale gdy się nie ma co się lubi, to się lubi co się ma i również było czym oko nacieszyć.

Po drodze mijałem mnóstwo tropów, w tym wilka (mam na dzieję, że to wilka, bo odbiły się w błocie tylko te dwa)

Dotarłem do fotopułapki.

Przez miesiąc nagrało się około 80 filmów. Przeważnie filmy nocne, ponieważ dzień jest krótki i zwierzyna zdąży w nocy odbyć swój żer. W dzień się zaszywa przed wzrokiem ludzkim. Najczęściej tylko sarny można spotkać w środku dnia. Jak to powiedział Marcin Kostrzyński: oglądanie tego co się nagrało jest tym, czym dla dziecka rozpakowywanie jajka niespodzianki.

Kiedy wróciłem do samochodu wyjaśniła się sprawa stukania. Mysliwi przybyli tabliczkę „Uwaga polowanie”. Faktycznie w oddali w lesie było slychać psa, z miejksca, w którym go nie powinno być. Pies był myśliwski, a polowanie zbiorowe.

Na koniec dwa kadry z drogi powrotnej do chałupy, kiedy naszedł mnie reflekszyn, że i nawet wyrąb leśny ma czasami swój urok.

Related posts

Leave a Comment