Jadąc starą drogą krajową z Niska do Janowa Lubelskiego, po przejechaniu około jednego kilometra od granicy województwa, znajduje się strzałka z informacją o zjeździe do Łążka Garncarskiego. Po drugiej stronie zjazdu znajduje się droga ekspresowa S19, ale zanim ją wybudowano, w odległości około 50 metrów znajdował się zarys strażnicy niemieckiej z okresu II wojny światowej. Za strażnicą, około 100 m dalej na wschód, w pobliskim lasku znajdują się także fundamenty i pozostałości po młynie parowym w Łążku – one ocalały. Przed budową S19 to były ostatnie chwile aby zobaczyć zarysy ziemne strażnicy, ponieważ teraz są już tylko wspomnieniem.
W czasie okupacji w strażnicy przebywała na stałe 12-osobowa załoga składająca się z pomocniczej formacji niemieckiej. Zarys strażnicy jest wpisany w kwadrat o wymiarach 15×15 metrów. Strażnica była wysokim wałem ziemnym oszalowanym dwucalowymi brusami dębowymi z niewielkimi okienkami będącymi jednocześnie strzelnicami. Odległość między szalunkami była usypana piaskiem i ściany miały grubość około jednego metra (a więc nie do przebicia przez pociski wystrzelone z broni ręcznej). Jeszcze w maju 2020 r. na środku zarysu fundamentów znajdowały się resztki cegieł komina, oraz jego betonowa podstawa.
Z dokładnym opisem strażnicy spotkałem się tylko w jednej książce- „ Nasza młodość w Wólce Tanewskiej” – pracy zbiorowej pod redakcją Tadeusza Machajskiego. Inne opisy z nią związane to wspomnienia członków mojej rodziny. Strażnica stanowiła ochronę dla miejscowego tartaku, a obok niej znajdowały się pomieszczenia, do których miejscowi mieszkańcy przywozili płody rolne w ramach przymusowego kontyngentu.
Strażnica była kilkakrotnie atakowana przez partyzantów, lecz została rozbita ostatecznie przez partyzantów radzieckich oddziału rajdowego Kowpaka w 1943 roku. Niemcy, a w zasadzie Ślązacy (mówili dobrze w języku polskim), którzy się poddali, zostali rozstrzelani po drugiej stronie drogi i pochowani w pobliskim lasku, a było ich dziewięciu. Do dzisiaj miejscowi twierdzą, że tam „straszy”.
Czasem do strażnicy przyprowadzano na noc schwytanych partyzantów, drobnych złodziejaszków, w obawie przed partyzantami zatrzymywały się niemieckie konwoje jadące przez lasy. Niekiedy więzieni byli chłopi zalegający z kontyngentem, często byli tam bici i torturowani.
Przypomniała mi się historia miejscowego spryciarza Jaśka Ż., który zmarł około 17 lat temu. a o którym ludzie mówili, że gdyby Jasiek czytać i pisać potrafił, to już dawno zostałby prezydentem. Ktoś kiedyś wmówił Jaśkowi, że Niemcy na posterunku mąkę pytlują. Ten niewiele myśląc załadował wóz zbożem (którego nie zdał w ramach kontyngentu) i pojechał do strażnicy. Po co pan przyjechał? -spytał żandarm. A no żem słyszał, że mąkę pytlujecie, tom przyjechał – odpowiedział Jasiek. Czekaj – rzekł Niemiec – zaraz tak ci mąkę wypytlujemy, że na długo popamiętasz! Stłukli strasznie Jaśka kijami, tak że ten nie mógł chodzić i doczołgał się 300 metrów do rzeki Białka, gdzie przeleżał 2 dni na brzegu, wcześniej mało się nie topiąc. Oczywiści zboże przepadło wraz z koniem i wozem, najważniejsze jednak, że Jasiek uszedł z życiem. Jednak, że był bardzo wścibski i lubił ryzyko, niedługo potem postanowił ukraść partyzantom radiostację. Ktoś wskazał Jaśka jako winowajcę, bo był znany w okolicy z podobnych wybryków. I bili go, i przypalali, i powieszeniem straszyli – Jasiek pozostał nieugięty. Jednak jego milczenie zostało złamane, gdy okręcony w snopki słomy został podpalony.
Takich historii związanych z tą jedną z najbarwniejszych postaci w okolicy Łążka mógłbym napisać wiele. Szkoda, że już po takich miejscach jak strażnica nic nie pozostało. Miejsce ciekawe, związane z różnymi historiami.
W 2020 roku chodząc po pozostałościach strażnicy znalazłem kilka starych potłuczonych butelek z błękitnego szkła oraz odłamków cegieł. A jeszcze kilkanaście lat temu detektoryści znajdowali w tym miejscu drobne monety z lat 20-stych, a więc z okresu powstania tartaku parowego.
Miejsce po strażnicy jest już tylko historią spisaną tutaj, na mojej stronie Facebookowej „Niżańskie eksploracje”, oraz w bardzo trudno dostępnej książce „Nasza młodość w Wólce Tanewskiej”.