Image default

Rankiem niedawnej niedzieli wybrałem się z aparatem do lasu z myślą o tym, że może szczęście mi dopisze i spotkam żubry. Pogoda nie była zbyt dobra na tę okoliczność, bo słońce tylko momentami wyglądało zza chmur i dodatkowo wiał wiatr. Nie liczyłem też na inną większą zwierzynę, bo ranek był już zbyt późny, aby złapać ją na żerowaniu.  Mimo to cieszyłem się z każdego napotkanego stworzenia. Przeszedłem połowę planowanej trasy i udało się złapać muchołówkę szarą,

kozę sarny,

gąsiorka

i samotnika, z czego się bardzo ucieszyłem, ponieważ jeszcze nie miałem okazji widzieć go na żywo.

Trasa moja biegła lasem, łąkami przecinając dolinę rzeki Rakowa.

Będąc już pod koniec wyprawy zauważyłem majaczący wśród zieleni łąki czarny kształt, którego nie pamiętałem na tym terenie. Nie miałem lornetki, ale przez aparat fotograficzny przybliżyłem sobie maksymalnie obraz i oczom moim ukazał się zad żubra!

Podekscytowany puściłem się niemal szaleńczym biegiem, aby mi nie uciekły gdzieś w las, chociaż od razu straciłem je z oczu, bo zasłaniały mi drzewa, krzaki i wysoka trawa. Żubry były jakieś 300-400 metrów ode mnie, więc pierwszą połowę odległości gnałem, a drugą już starałem się zachować ciszę. Po drodze, jakieś 150 m do celu, była zwyżka myśliwska. Wszedłem na nią myśląc, że stamtąd zauważę te zwierzaki, ale nic z tego. Zanim zszedłem nagle zauważyłem lisa, który 50 m od zwyżki polował na myszy polne i nornice. Tak był tym zaaferowany, że w ogóle mnie nie zauważył, ani jak przechodziłem, ani jak kręciłem się koło ambony. Nie mogłem przepuścić takiej okazji i drżąc z przejęcia, żeby mi żubry nie uciekły pstrykałem liskowi zdjęcia jedno za drugim.

Nasyciwszy się lisem zacząłem w końcu skradać się powoli w stronę żubrów wytężając wzrok i nasłuchując.

W końcu je zauważyłem. Były. Stały lub powoli się przechadzały pałaszując trawę lub liście łąkowych krzewów. Trudno było je policzyć, bo stado pokazało się we fragmencie. Wiem, że jest ich 9 sztuk, ale mogłem widzieć około sześciu. Powoli zmierzały w stronę ściany ciemnego lasu.  Stanąłem za krzakiem około 70 metrów od nich i zacząłem je uwieczniać aparatem. Ręce mi drżały niemiłosiernie. Nie mogłem uwierzyć we własne szczęście.  Od kiedy w styczniu 2021 r. zostały wypuszczone na wolność w Lasach Janowskich to było moje marzenie, aby nasze ścieżki się skrzyżowały. I w końcu się udało! Wspaniałe, potężne i majestatyczne zwierzęta. Ogromna radość, że mogłem je spotkać.

Powoli żubry weszły wszystkie w las. Ja musiałem przejść obok tego miejsca, bo tędy biegła ścieżka powrotna do miejsca zaparkowania samochodu. Kiedy po jakimś czasie ruszyłem, miałem trochę duszę na ramieniu, kiedy przemykałem koło wejścia żubrów do lasu, bo nie wiedziałem, czy poszły głębiej w las, czy stają zaraz za brzegiem lasu i mi się przyglądają z odległości 30 m.

Po drodze cały w skowronkach spotkałem jeszcze zawodzącego trznadla

i robiącego w trzcinach straszliwy hałas derkacza. Tego drugiego nie widziałem, bo to skryte bydle, ale od jego odgłosu niemal drżała ziemia. Posłuchajcie:


Przypominam i zapraszam Państwa do wsparcia mojej strony i moich poczynań na https://patronite.pl/lasy_janowskie_i_okolice

Szczegóły w powyższym linku.

Related posts

Leave a Comment