Image default
Historia regionu Niemiecka operacja Sturmwind

8 i 9 czerwca 1944 r. w lasach janowskich i lipskich podczas operacji “Sturmwind” (2)

8 czerwca 1944 r.

Fragment książki Mikołaja Kunickiego „Pamiętnik „Muchy””

„Z chwilą wkroczenia naszych oddziałów zza Bugu w lasy janowskie i biłgorajskie i z chwilą wyruszenia w teren naszych grup zwiadowczych i dywersyjno-minierskich wszelka komunikacja niemiecka z Janowa do Biłgoraja, z Biłgoraja do Krzeszowa, i na trasie Biłgoraj – Frampol – Żółkiewka – Turobin przestała istnieć. Transporty kolejowe z Lublina do Rozwadowa i Przeworska posuwały się żółwim krokiem. Niemcy nie mieli możności zbierać kontyngentów z okolicznych wiosek. Grupowali się w garnizonach, okopywali wałami z piachu, drutem kolczastym ogradzali się dokoła. Czuwali w dzień i w nocy, spodziewając się w każdej chwili ataku partyzantów.

Linia frontowa była wówczas koło Kowla i Lwowa tak silna, że Niemcy chwalili się, że tych miast nie oddadzą. Teraz jednak muszą zniszczyć partyzantów w lasach janowskich, biłgorajskich i zamojskich. Postanowili więc zrobić wielką akcję, która miała całkowicie zlikwidować partyzantów. O akcji, którą Niemcy szykowali, my, partyzanci, wiedzieliśmy w połowie maja, tylko nie przypuszczaliśmy, że będzie tak silna, jak się okazało później. Siłę nieprzyjacielską obliczaliśmy na najwyżej jedną dywizję, a z jedną dywizją my i alowcy wraz z oddziałami radzieckimi zawsze dalibyśmy sobie radę. Dnia 8 czerwca 1944 r. dowódcy zwiadów konnego i pieszego zameldowali ni, że z transportów kolejowych wyładowuje się wojsko nieprzyjacielskie na stacjach kolejowych w Zwierzyńcu, Kraśniku, Rozwadowie, Zaklikowie, Nisku i Rudniku. Wraz z piechotą wyładowywały się artyleria, czołgi, broń maszynowa i kawalera. Kawaleria składała się z samych własowców. Wojska nieprzyjacielskie w sile 3 dywizji wyruszyły i obsadziły Janów i Biłgoraj.

Natychmiast wydałem rozkaz dowódcom kompanii, aby wszystkie drogi zawalić grubymi drzewami i zaminować w tych miejscach, których nieprzyjaciel nie może ominąć, zniszczyć wszystkie mostki i zaminować.

Lasy lipskie w ciągu jednego dnia były okrążone. Niemcy obsadzili miasteczka i wioski i zaczęli minować dostępy do dróg, które bez przerwy patrolowały czołgi i samochody pancerne, a piechota okopała się w rowach wzdłuż drogi. Mój oddział im. Stalina mógłby się przedrzeć przez pierścień wroga nawet w najmocniejszym miejscu, ale to byłoby nie po koleżeńsku i nie po partyzancku, żeby swojego kolegę zostawiać na pastwę losu. A do tego, gdybym się przerwał ze swoim oddziałem, to bym mógł sam na siebie sprowadzić większą siłę nieprzyjacielską, która za pomocą samolotów mogłaby mnie zdziesiątkować.

Po okrążeniu lasu przez Niemców liczba partyzantów sięgała 3200. W skład tych sił wchodziły oddziały zza Bugu AL i radzieckie oraz miejscowe AL i AK.

Jednostki AL woj. lubelskiego tworzyły brygadę im. Ziemi Lubelskiej pod dowództwem „Wicka”, I. Borkowskiego, zca polityczno-wychowawczy „Stefan”, Rózga Wacław.
W skład brygady wchodziły:
Druga komp. „Rysia”,
Trzecia komp. „Lipy” – Kaczmarczyka,
Piąta komp. „Przepiórki” – Gronczewskiego,
Dziewiąta komp. „Bogdana” – Szymańskiego,
Jeden oddział aktywu PPR pod dowództwem „Korsaka”.

Skład oddziałów AL zza Bugu:
Oddział „Janowskiego” i Pajdy,
Dwa oddziały brygady im. Wandy Wasilewskiej pod dowództwem Szelesta i zcy pol.-wych. Kremienieckiego.

Oddział im. Stalina, którym ja dowodziłem, wówczas był silny i dysponował moździerzami ciężkimi, lekkimi, rusznicami ppanc., karabinami maszynowymi i wielką ilością materiałów wybuchowych.

Skład oddziałów radzieckich:
Silny oddział pod dowództwem Prokopiuka,
Oddział pod dowództwem Karasiowa, im. Czapajewa,
Oddział Jakowlewa, im. Budionnego,
Oddział Sankowa Siergieja, im. Suworowa,
Oddział Nadielina, im. Kirowa.

Oddziały AK:
Słaby oddział „Ojca Jana” pod dowództwem „Konara”

Grupa dywersyjna pod dowództwem Stefana Micury z oddz. radz. Kowlaewa.

Wieczorem 8 czerwca wysłałem gońców do Jakowlewa, Sankowa, i Nadielina zapraszając ich na małą konferencję. Wraz ze wszystkimi oddziałami postanowiliśmy bronić się do ostatka. Oddziały Prokopiuka. Karasiowa i Szelesta były wówczas w odległości 30 km od nas, tj. w okolicy Malinowa i Gwizdowa. Oddziały brygady im. Ziemi Lubelskiej obozowały w okolicy Kochan i Dębowca. Łącznicy wszystkich oddziałów na spienionych koniach przyjeżdżali i odjeżdżali z meldunkami.”


9 czerwca 1944 r.

Fragment książki Jana Markuta „Wspomnienia”:

„Był 9 dzień czerwca 1944 r. Oddział partyzancki Armii Krajowej „Ojca Jana” w sile około stu dwudziestu ludzi stacjonował w Lasach Janowskich w okolicach wioski Szewce, 4 km od wsi Momoty Górne. Pod nieobecność dowódcy oddziału „Ojca Jana”, który wyjechał na naradę do Komendy Okręgu AK, oddziałem dowodził jego zastępca Bolesław Usow „Konar”.

Poprzedniego dnia wieczorem dowództwo oddziału otrzymało z Komendy Armii Krajowej Okręgu Lublin meldunek, że zbliża się wielka akcja niemiecka pod kryptonimem „Sturmwind 1” i „Sturmwind 2”, która ma oczyścić Lasy Lipskie, Janowskie i Puszczę Solską z oddziałów partyzanckich. Po otrzymaniu tego meldunku dowództwo oddziału podjęło decyzję o opuszczeniu Lasów Janowskich i udaniu się Góry Świętokrzyskie. 9 czerwca od samego rana przygotowywaliśmy się do drogi. Na tabory załadowaliśmy żywność dla nas i koni oraz rynsztunek wojskowy. Niektórzy czyścili broń, uzupełniali amunicję. Wieczorem „Konar” uformował kolumnę i wydał rozkaz wymarszu.

Najpierw poszło przednie ubezpieczenie, następnie tabory i tylne ubezpieczenie. Dowódca oddziału, „Konar”, jechał w przednim ubezpieczeniu, a dowódcy pododdziałów prowadzili swoje plutony. Trasa marszu oddziału prowadziła przez Szklarnię, Łążek, Dębowiec, Kochany w kierunku stacji kolejowej Lipa.

Po przejechaniu przez Gielnię i przekroczeniu torów kolejowych między Lipą a Zaklikowem mieliśmy jechać lasami w stronę Wisły do samego Borowa. Stamtąd było ok. 3 km do Kosina, gdzie kursował prom. Po przeprawieniu się oddziału na drugą stronę Wisły dalsza nasza droga miała prowadzić w Góry Świętokrzyskie. Takie były plany oderwania się naszego oddziału od nieprzyjaciela, który dysponował 30-tysięczną armią, czołgami, artylerią i lotnictwem. Plany te jednak okazały się niemożliwe do wykonania.”

Oddział „Konara” doszedł bez przeszkód do wsi Janiki, gdzie w następnym dniu, 10 czerwca 1944 r., stoczył bitwę z Niemcami, która była pierwszą bitwą partyzancką w ramach niemieckiej operacji Sturmwind.

Related posts

Leave a Comment