Image default

Poniższy tekst ukazał się w “Janowskich Korzeniach. Piśmie regionalnym Ziemi Janowskiej” nr 41, 11 listopada 2023, wyd. Muzeum Regionalne w Janowie Lubelskim.

W przededniu niemieckiej przeciwpartyzanckiej akcji “Sturmwind” w Lasach Janowskich

Wiosna 1944 r. przyniosła nie tylko przybliżenie frontu niemiecko-sowieckiego bliżej Lubelszczyzny ale także duży wzrost działalności partyzanckiej. Dotyczył on zarówno podziemia niepodległościowego jak i partyzantki sowieckiej i współpracującej z nią, komunistycznej Armii Ludowej. Oddziały partyzantki sowieckiej skupiały się na zadaniach dywersyjnych jednocześnie prowadząc działania rozpoznawcze polskiego podziemia. Oddziały AL skupiały się na zdobywaniu poparcia i wpływów na Lubelszczyźnie. Obok działań wymierzonych w Niemców, były to głównie działania we współpracy z oddziałami sowieckimi, prowadziły nieustanną walkę z podziemiem niepodległościowym. Najbardziej znanymi przykładami były: kilkugodzinna bitwa pod Marynopolem, stoczona z oddziałami NSZ, mord na członkach i sympatykach podziemia niepodległościowego w Puziowych Dołach czy mord pod Owczarnią na oddziale AK. Przypomnijmy, że 18 maja 1944r. we wsi Owczarnia na Lubelszczyźnie oddział AL pod dowództwem Bolesława Kaźmieraka „Cień” zamordował 18 partyzantów AK. Byli to żołnierze z oddziału 3. Kompanii 15. Pułku piechoty AK podporucznika Mieczysława Zielińskiego „Hektor”. Wśród zamordowanych był też sam „Hektor” 1. W końcowej fazie II wojny światowej kierownictwo sowieckie szczególną rolę przypisało działaniom rozpoznawczym i bojowym sowieckich formacji partyzanckich i grup organizacyjnych za granicą, zwłaszcza na terenie Polski, Czechosłowacji, na Węgrzech i w Rumunii, których tereny do lata 1944 r. były pod okupacją niemiecką. Do takich oddziałów specjalnych sami Sowieci zaliczali oddziały m.in.: Kowaliowa, Sankowa i Czepigi. Wśród nich były formacje zorganizowane na wzór OMSBON (Отдельная мотострелковая бригада особого назначения – Samodzielna Brygada Zmotoryzowana Specjalnego Przeznaczenia). Nie nazywano ich partyzantami. Mówiono o nich jako o grupach lub siłach specjalnych, nadając im kryptonimy. Często stawały się trzonem dużych oddziałów partyzanckich. Sami Sowieci nazywali je „operacyjno-czekistycznymi grupami kontrwywiadu wojskowego”. Jedna z takich grup, której nadano kryptonim „Охотники”, dowodzona była przez Nikołaja Prokopiuka. Jej działania były ściśle określone przez NKWD i to dla NKWD podejmowali wszelkie działania dywersyjne i rozpoznawcze. Działania rozpoznawcze dotyczyły oczywiście głównie polskiego podziemia niepodległościowego i stanowiły przygotowanie gruntu pod przyszłe rządy komunistów uległych Moskwie. Zgrupowanie Prokopiuka przekroczyło Bug wiosną 1944 r. Pod koniec maja, w związku ze zbliżającą się dużą letnią ofensywą Armii Czerwonej, Prokopiuk otrzymał rozkaz przejścia do lasów lipsko – janowskich. Oceniając swoje położenie, postanowił przeprowadzić szybki marsz brygady na wyznaczony teren, omijając od wschodu Lublin. Faktycznie na początku czerwca dotarł do lasów janowskich, gdzie stacjonowały już inne sowieckie oddziały partyzanckie. Ostatecznie całe zgrupowanie partyzantki sowieckiej, które znalazło się „w kotle” podczas akcji „Sturmwind I” („Wicher I”) składało się z następujących oddziałów:
– oddział Prokopiuka 2 liczący około 540 osób;
– oddział Karasiowa 3 – około 380 osób;
– oddział imienia Budionnego pod dowództwem kapitana Jakowlewa 4 – około 180 osób;
– oddział imienia S. Kirowa pod dowództwem Nadielina 5 – około 60 osób;
– oddział imienia Suworowa pod dowództwem S. Sankowa 6 – około 60 osób;
– oddział imienia Chruszczowa pod dowództwem kpt/mjr Włodzimierza Czepigi 7 – około 280 osób;
– skonsolidowany oddział (w ramach odrębnych grup W. Galickiego 8, Aleksandra Filiuka (Filuka) 9 i Piotra Wasilenki 10) pod dowództwem ppłk W. Gickiego – około 90 osób;
– oddział grupy jeńców pod dowództwem A. Zaiczenko – około 15 osób
– oraz mieszany oddział polsko-radziecki imienia Stalina pod dowództwem Mikołaja Kunickiego „Mucha” liczący około 160 osób 11.

Bardzo blisko współpracowały z nimi oddziały polskich komunistów z Armii Ludowej. W czerwcu 1944 r. w lasach janowskich „w kotle” znalazły się następujące oddziały AL:
– część I brygady AL im. Ziemi Lubelskiej pod dow. Ignacego Borkowskiego „Wicka”, (oddział Aleksandra Szymańskiego „Bogdan”, oddział Edwarda Gronczewskiego „Przepiórka”, Jana Fijoła „Ryś”, łącznie ok. 500 ludzi),
– brygada im. Wandy Wasilewskiej pod dow. kpt. Stanisława Szelesta (ok. 300 ludzi),
– oddział łącznikowy Leona Kasmana „Janowskiego” pod dow. Andrzeja Pajdy (ok. 100 ludzi).
W tym czasie blisko współpracował z nimi oddział BCh pod dow. Juliana Kaczmarczyka „Lipy” a po jego śmierci na początku akcji Franciszek Bielak „Dobry”. Wraz z oddziałami AL znajdowała się część kierownictwa PPR z Hilarym Chełchowskim na czele. Siłą rzeczy oddziały AL od razu podporządkowały się i ściśle współpracowały z oddziałami sowieckimi.

Całość okrążonych sił uzupełniały oddziały polskiego podziemia niepodległościowego:
– oddział NOW-AK „Ojca Jana”, którym pod nieobecność dowódcy dowodził por. Bolesław Usow „Konar”, oddział dyspozycyjny Jana Orła „Kmicica”, podległy obwodowi AK Nisko – Stalowa Wola AK, którym dowodził na czas bitwy por. Mieczysław Potyrański „Poraj”,
– oddział partyzancki oraz żołnierze Kursu Młodszych Dowódców Piechoty AK (szkoła podoficerska przy oddziale por. Bolesława Ostrowskiego „Lancy”) pod dow. mjr. Biedzińskiego „Żbika” 12
– oraz niewielki oddział AK/AK-NSZ Wincentego Sowy „Vis”. Do tego oddziału dołączyli pojedynczy żołnierze ze struktur AK, BCh i NSZ 13, którzy uciekli do lasu przed obławą niemiecką. Z uwagi na swoje bezpieczeństwo, ukrywali wówczas oraz po wojnie swoją przynależność wojskową. Z tego powodu trudno dziś określić przybliżoną liczbę tych osób. 

Raporty niemieckie z kwietnia i maja 1944 r. podkreślały dużą intensywność oddziałów partyzanckich znajdujących się w dużym kompleksie leśnym między Zaklikowem a Tomaszowem Lubelskim. Niemcy prowadzili dokładne rozpoznanie terenu, bowiem tamtędy przechodził szlak kolejowy nie tylko w stronę Rzeszy ale także w stronę Węgier. Liczne ataki na zaopatrzenie armii niemieckiej doprowadziły do przygotowania dużej operacji antypartyzanckiej. Już w sprawozdaniu za maj 1944 r. Dowództwo Okręgu Wojskowego podkreślało, że: „obecne napady na linie dowozu zaopatrzenia oraz na ważne obiekty gospodarcze i urządzenia będą trwały nadal. Wymaga to maksymalnego natężenia wszystkich sił ochrony. Skutki takiego stanu rzeczy dadzą się dotkliwie odczuć szczególnie w dziedzinie wyżywienia i gospodarki leśnej.” 14

Akcja “Sturmwind”

Nic dziwnego, że jednym rozwiązaniem dla Niemców miało być przeprowadzenie dużej operacji wymierzonej we wszystkie siły występujące przeciwko Niemcom w tym regionie. Należy też podkreślić, że Niemcy doskonale zdawali sobie sprawę z podziałów pośród oddziałów partyzanckich różnych proweniencji, jednak dostrzegając jeden wspólny mianownik: „Wszystkie siły nieprzyjaciela dążą do zrzucenia niemieckiego panowania. Jest to ich wspólne dążenie.” 15  W takich okolicznościach nie dziwi, że Niemcy rozpoczęli w tym czasie przeprowadzenie akcji, mającej za zadanie „oczyszczenie” zaplecza frontu. Już w powyższym sprawozdaniu za jedyne rozwiązanie uznali: „Poprawa sytuacji ogólnej może nastąpić tylko po przeprowadzeniu akcji zwalczania band, zwłaszcza tych, które są skoncentrowane w lasach biłgorajskich i to dostatecznie dużymi siłami. Dowództwo Okręgu Wojskowego już rozpoczęło przygotowania do tej akcji, przyniesie ona powodzenie jedynie w tym wypadku, jeśli zostanie przeprowadzona przez dowództwo wojskowe.” 16

Co ciekawe w planie przygotowującym operację „Sturmwind I” Niemcy skupili się już na oddziałach partyzantki sowieckiej oraz komunistycznej, pomijając stacjonujące tam oddziały polskie. Słusznie uznali, że ich podległośc operacyjna względem Związku Sowieckiego będzie miało decydujący wpływ na ich działania, które z jednej strony uderzą w infrastrukturę na terenie Dystryktu Lubelskiego a z drugiej strony nie będą się liczyły ani ze stratami osobowymi, zarówno po swojej stronie jak i ludności cywilnej: „ich zadaniem było naruszenie i unieruchomienie najważniejszych linii wsparcia dla frontu, wprowadzenie niepokoju do ludności niemieckiej poprzez działania terrorystyczne oraz prowadzenie przygotowań do ogólnego powstania.” 17

Główne zadania bojowe zostały przekazane dla dwóch dywizji rezerwy: 154 i 174 (Res. Div. 154, 174). Obydwie formacje miały podzielić swoich żołnierzy na grupę bojową (złożoną z bardziej doświadczonych żołnierzy) oraz odcinającą (złożoną głównie z młodych rekrutów). Ponadto w celu uzupełnienia mimo wszystko niewystarczających sił, Niemcy wykorzystali także 231 dywizję ochrony z jednostką II/177, oddział 213 pułku szkoleniowego z wojsk Grupy Północna Ukraina. Dodatkowo ściągnięto Kawalerię Kałmucką dra Dolla 18. Ponadto w skład grupy pacyfikującej weszły: 986 Batalion ochrony transportu oraz jeden ze zmotoryzowanych oddziałów z 213 dywizji ochronnej mający za zadanie budowę mostu pod Harasiukami. W rezerwie pozostawiono 4 bataliony SS i policji na wypadek przebicia się okrążonych oddziałów na inny teren 19. 10 czerwca Niemcy zakończyli fazę okrążenia a 11 czerwca rozpoczęli systematyczne zacieśnianie pierścienia wokół Lasów Janowskich. Trzydniowe walki zakończyły się dla Niemców dość nieoczekiwanie, bowiem jak sami wspominają nocą 14/15 czerwca, „wykorzystując lukę w pierścieniu, powstałą na skutek nieoczekiwanego ataku z flanki części band na jednostkę własną i która nie dała się tak szybko zamknąć w nocy w utrudniającym ruch terenie zamknięci bandyci wydostali się (…)”20.

Tak wyglądała akcja Sturmwind I w niemieckich raportach. Dzięki zachowanym polskim relacjom znamy także dokładny przebieg całej akcji. O ile do tej pory nie doczekaliśmy się całościowego opisania akcji „Sturmwind I i II” pod kątem naukowym 21, to na przestrzeni lat pojawiały się liczne wspomnienia zarówno ze strony komunistycznej jak i członków podziemia niepodległościowego 22 biorących udział w akcji. Przez niemal cały okres PRL dominowała narracja komunistyczna, a jeśli była mowa o innych oddziałach, to jedynie poprzez niewielkie wspominki. Co ciekawe po 1990 r., pomimo tego, że pojawiła się w końcu okazja odkłamać historię bitwy na Porytowych Wzgórzach i udziału w niej oddziałów AK, AK-NOW i AK-NSZ, to nikt tego nie zrobił. Niestety wspomnienia Stanisława Puchalskiego 23 nie przebiły się do świadomości nie tylko naukowej ale i politycznej. Podczas corocznych obchodów żołnierze podziemia niekomunistycznego byli jedynie dodatkiem do uroczystości. Zbliżająca się powoli rocznica 80 lecia akcji „Sturmwind I” jest doskonałym pretekstem do przedstawienia zarówno oddziałów, które brały w tym udział jak i ich roli w całej bitwie.

Tak, jak już zostało wspomniane, na przełomie maja i czerwca 1944r. w Lasach Janowskich znajdowały się cztery oddziały podziemia niepodległościowego: oddział NOW-AK Franciszka Przysiężniaka „Ojca Jana”, oddział AK Jana Orła „Kmicica”, oddział AK-NSZ Wincentego Sowy „Vis” 24 oraz oddział AK Bolesława Ostrowskiego „Lancy” 25 wraz z Kursem Młodszych Dowódców Piechoty AK (szkoła podoficerska), która znajdowała się przy oddziale pod ogólnym dowództwem mjr. Stanisława Biedzińskiego „Żbika” 26.

Trudno dziś stwierdzić, kiedy dokładnie oddziały te dowiedziały się o przygotowywanej akcji. Wiadomo, że informacje pochodziły z kilku źródeł. Najprawdopodobniej pierwszy sygnał nadszedł z komórki wywiadowczej AK z Krakowa 27. Miało to miejsce na początku czerwca 1944r. (możliwe, że informacja do oddziału dotarła 7 czerwca 1944r.). Tuż po przekazaniu informacji, Bolesław Usow „Konar” 28 oraz Mieczysław Potyrański „Poraj” dowodzący chwilo oddziałem AK Jana Orła „Kmicic”, postanowili jak najszybciej potwierdzić przekazane informacje. Nieoczekiwanie wspomnianego 7 czerwca w ręce żołnierzy AK/AK-NOW wpadło 3 niemieckich szpiegów: Ukrainiec z posterunku żandarmerii w Nisku, niejaki Nowak z posterunku Polnische Polizei w Stalowej Woli oraz Alfred Golin, Niemiec, funkcjonariusz Schutzpolizei. Po przesłuchaniu wszyscy potwierdzili, że cała okolica jest otaczana wojskami niemieckimi a następnie przeprowadzona zostanie akcja przeciw partyzancka. W tym sam czasie informacje o niemieckiej akcji potwierdził dr Tadeusz Karnibad „Teka”, szef wywiadu obwodu AK. Podobne informacje przyniosły patrole rozesłane po najbliższej okolicy. Wiadomo też, że informacje o obławie zostały przekazane do oddziałów partyzantki sowieckiej. 9 czerwca, podczas wspólnej narady dowództwa oddziałów „Ojca Jana” 29 oraz „Poraja” 30 podjęto decyzję o wspólnym marszu w kierunku Zawichostu, gdzie zamierzano sforsować Wisłę. Stacjonujący wówczas w okolicy Momot partyzanci zamierzali przebijać się w kierunku Lipy. „Konar” rozwiązał funkcjonującą wówczas szkołę podchorążych i podoficerską. Jednocześnie żołnierze otrzymali wolną rękę, aby móc samodzielnie przedrzeć się przez obławę ewentualnie, kto mógł się ukryć w najbliższej okolicy 31. Wiadomo, że z tej możliwości skorzystało przynajmniej dwóch żołnierzy z oddziału „Poraja” 32: Edmund Leki „Kieliszek” i Jan Klimka „Ster”. Obydwaj zdołali przedostać przez San i dotrzeć do Stalowej Woli 33. W przypadku oddziału NOW-AK odeszło około 100 żołnierzy, głównie uczestników kursów, którzy byli albo słabo albo wręcz nieuzbrojeni. Na własną rękę przebić się postanowił Józef Zadzierski „Wołyniak” wraz z grupą partyzantów. Miało to zwiększyć mobilność i siłę ogniową całego zgrupowania. Wg zachowanych danych, 10 czerwca oddział pod dowództwem „Konara” liczył od 120 do 183 żołnierzy 34.

Wszystko wskazuje na to, że do oddziału „Konara” i „Poraja dołączyły pozostałe dwa oddziały „Visa” oraz „Lancy”. Brały także udział walkach na Porytowym Wzgórzu. Oddział  „Visa” liczył wiosną 1944r. około 20-30 żołnierzy. Po scaleniu NSZ z AK wiosną 1944r podporządkował się on strukturom AK. Zajmował się likwidowaniem skazanych wyrokiem Wojskowych Sądów Specjalnych, konfidentów oraz straży leśnej, nadzorującej wycinanie lasów. Na przełomie maja i czerwca 1944r. oddział przebywał w okolicy Janowa Lubelskiego. Na początku czerwca, tuż przed rozpoczęciem akcji „Sturmwind I”, na trasie między Janowem Lubelskim a Modliborzycami miała miejsce akcja rozbrojenia grupy Niemców, w której to brał udział oddział „Visa” 35. Wspominają o tym byli żołnierze tego oddziału: Czesław Skubik 36 oraz Edward Tylus 37. W przededniu akcji „Sturmwind I” oddział „Lancy” wraz z Kursem, stacjonował w bliskiej odległości oddziałów dowodzonych przez „Poraja” i „Konara”, pomiędzy Momotami a Mostkami 38. Niestety brak materiałów uniemożliwia dokładne odtworzenie tamtych dni. Wiadomo, że już na początku czerwca do tych dwóch oddziałów dotarła informacja, że cała okolica jest otaczana przez jednostki niemieckie. Tuż przed zamknięciem okrążenia do oddziału „Lancy” dotarły łączniczki z rozkazami udania się w stronę Warszawy. I faktycznie grupa kilkudziesięciu partyzantów próbowała wydostać się z Lasów Janowskich. Okazało się jednak, że wyruszyli dosłownie w ostatniej chwili. Niestety nie udało się ustalić, czy oddział „Lancy” (a raczej większa część tego oddziału, podzielił się na mniejsze grupy czy też wydostał się w całości. W nieznanych bliżej okolicznościach wspomniana część oddziału, z „Lancą” na czele, przedostała się za San i okrężną drogą przez Rudnik i prawdopodobnie Sandomierz, dotarła się na drugą stronę Wisły. W lesie pozostała jednak zarówno niewielka grupa członków oddziału „Lancy” jak i uczestnicy Kursu (jedna z relacji mówi o niemal 100 osobach, B. Siejek doliczył się około 120 członków Kursu), bowiem mjr „Żbik” nie zgodził się na jego rozwiązanie 3 dni przed czasem. Było to pośrednią przyczyną śmierci większości jego uczestników. Niestety źródła milczą ilu uczestników kursu i członków oddziału „Lancy”, którzy pozostali w lesie, dołączyło do zgrupowania „Konara”. Spora część kursantów postanowiła ukryć się w przygotowanych wcześniej okolicznych bunkrach. Niestety brak decyzyjności, chaos i nieprzygotowanie do sytuacji sprawiło, że spora część z nich zginęła 39

Bardzo możliwe, że także część żołnierzy z oddziału „Visa” próbowało przedostać się/ukryć na własną rękę. Było to dla nich o tyle proste, że doskonale znali Lasy Janowskie. Niemniej łącznie około 20-30 żołnierzy, zarówno partyzantów od „Lancy”, kursantów ze szkoły podoficerskiej „Żbika” 40 jak i żołnierzy z oddziału „Visa” pozostało w lesie. Dołączyli oni do oddziału NOW-AK „Ojca Jana” podporządkowując się na czas akcji ówczesnemu dowódcy oddziału czyli Bolesławowi Usowowi „Konar” 41. Niestety pomimo kwerendy nie udało się ustalić momentu, w którym to nastąpiło. Wszystko wskazuje, że dołączali pojedynczo. Także przed bitwą na Porytowym Wzgórzu do zgrupowania mieli dołączyć pojedynczy żołnierze AK/BCh 42 /NSZ 43, którzy uciekali przed niemiecką obławą do lasu 44. Ostatecznie, na początku akcji „Sturmwind I” w oddziałach polskiej partyzantki było między 150 a 200 żołnierzy 45. Tak duża różnica wynika z braku pewnych danych dot. liczebności poszczególnych oddziałów w przededniu bitwy.

Pierwsze bitwy

10 czerwca 1944r. całe zgrupowanie ruszyło w kierunku zachodnim próbując wydostać się w stronę Wisły a następnie przedostać w Góry Świętokrzyskie. 11 czerwca 1944r. doszło do pierwszej bitwy z niemiecką obławą. Partyzanci przez Łążek Garncarski dotarli do grobli w okolicy wsi Kochany i Gwizdów. Tam natknęli się na umocnione już niemieckie pozycje, broniące przeprawy przez rzeczkę. Spalony został także most. Partyzantom udało się sforsować groblę jednak silny, niemiecki ogień zmusił oddział do odwrotu w kierunku folwarku Świdry. Część ścieżek leśnych była już wówczas zaminowana przez sowieckie oddziały partyzanckie, które nie wiedziały, że oddział pod dowództwem „Konara” jeszcze się nie przebił 46. W ręce Polaków trafia też niemiecki jeniec. Tak wspomina ten dzień żołnierz oddziału „Konara”, Mieczysław Ostrowski „Sęp”:

„Wieczorem wyruszamy marszem bojowym na długą mękę. Marsz, daleki, męczący a najważniejszy, że mamy przejść przez szosę obstawioną przez Niemców. Bogu dzięki jakoś szczęśliwie przeszliśmy, dochodzimy dniem do ‘sztreki’, a odpoczywamy koło rzeki Niemcy strzelają koło nas ubezpieczamy się placówką. Podchorąży „Iskra” posłał patrol trzech ludzi w kierunku strzałów, patrol melduje, że tyraliera nieprzyjaciela przed nami, na stanowiskach zaczyna się walka nasze pozycje za rzeką a most spalony. Do wycofania mamy tylko łódki na tabor głęboka i spadzista rzeka. Podchodzimy do mostku przed folwarkiem, na przedzie idzie sanitariuszka i kilku konnych i pieszych kolegów, w pewnej chwili wybuch i krzyk, to sanitariuszka weszła na minę. Zaraz potem druga i trzecia mina, jak przejść cały teren zaminowany, walkę słychać coraz bliżej, widać, że nasi przeszli rzekę i cofają się, dwie furmanki z rannymi jakoś przejechały. Jesteśmy okrążeni i na pewno rano uderzą na nas. Sowieckie oddziały będą się przebijać a my z nimi…” 47.

Dynamiczna sytuacja sprawiła, że zgrupowanie zostało podzielone na 2 części, tabor oraz służba sanitarna wyruszył w stronę Porytowego Wzgórza, gdzie napotkał oddziały sowieckie. Dzień, może dwa dni później, do taboru dołączyła pozostała część zgrupowania. Jak wspomina S. Puchalski „Kozak”, jedną grupą dowodził por. „Kordian”, drugą por. „Konar” 48. W międzyczasie odcięty został jeden z patroli, który szczęśliwie, nie niepokojony przez Niemców dotarł do Ulanowa, dzięki czemu udało mu się bez strat przedrzeć przez dziurawą jeszcze obławę 49. Zgrupowanie po dotarciu nad Porytowe Wzgórze od 13 czerwca wzieło udział w głównej bitwie. „Konar”, jako dowódca zgrupowania wszedł w skład sztabu okrążonych oddziałów. Każdy z oddziałów otrzymał odcinki do obrony. Partyzanci z oddziału „Konara” i „Poraja”, jako najlepiej znający teren, byli wysyłani na zwiad, który umożliwiał, nie tylko przygotowanie obrony ale także wyznaczał cele dla granatników. W takich działaniach w ręce partyzantów AK pod dowództwem „Poraja” wpadł patrol niemiecki a łączony oddział polsko-sowiecki, dowodzony przez por. „Kordiana” zdobył informacje o „układzie niemieckiej podstawy wyjściowej na przedpolu oddziałów Jakowlewa i Sankowa” 50. Podczas jednego  takich wypadów patrol pod dowództwem Mariana Mizgalskiego „Wrona”, z oddziału „Konara”, zdobył 2 haubice, które bardzo szybko wykorzystano przeciwko Niemcom, skutecznie ich ostrzeliwując 51.

Bitwa na Porytowym Wzgórzu

14 czerwca był najtrudniejszym dniem obrony. Tak wspomina to jego uczestnik, Mieczysław Ostrowski „Sęp”:

„Strzelanie z prawa, potem środek, potem z lewa. Oho, już nieprzyjaciel atakuje. Walka frontowa nabiera coraz większej gwałtowności. Oho, już i od tyłu obchodzą znaczy to, że jesteśmy okrążeni i nieprzyjaciel atakuje. Sztab sowiecki co chwilę przegrupowuje ludzi raz tu raz tam. Artyleria strzela z obu stron. I jeszcze samoloty nieprzyjaciela bombardują rosyjskie stanowiska. Pociski dum-dum, granaty, huk, bomby pękają nad nami. A tu człowiek głodny, 3 dni marszu o samej wodzie i papierosach w gazecie, co dzień walka a dzisiaj także okrążenie. Rosjanie walczą zaciekle, my znowu jesteśmy na najbardziej groźnym odcinku. Trudno, trzeba walczyć jak żołnierz. Co nieprzyjaciel wypchnie naszych z linii, to na „hurra hurra” znowu do przodu. Nieprzyjaciel ma straszną przewagę (…) W takim ogniu sanitariuszki ugotowały po deku mięsa i 4 łyżki rosołu i w okopach na linii się zjadło. Prosimy Boga, aby jak najprędzej był wieczór. Przed wieczorem nieprzyjaciel przepuścił straszne natarcie, tak że nasz i sąsiadów odcinek się załamał Już zdawało się, że koniec nasz. Pułkownik rosyjski widząc to przysłał posiłki ściągnięte z innych odcinków. I na „hurra, wpieriod” gonimy za Niemcami. Przy tej okazji nasz drugi pluton został wysłany na pomoc w prawo. Tak zajechali nieprzyjaciela, że dobyli trzy działa 45 i tabor mały. I zaraz bombardowanie wiosek z tych dział, gdyż tam stoi nieprzyjaciel. Co za zdziwienie tam było, w ich odwodach, kiedy pociski z ich własnych dział na nich lecą. (…) Zmierzch zapada i walka pomału ustaje, tylko pojedyncze odcinki strzelają.” 52

Relacje uczestników bitwy są zgodne. Podczas pierwszego, najsilniejszego uderzenia, Niemcy zajęli część Porytowego Wzgórza. „Przełamali tu linię obrony na odcinku starszego lejtnanta Jakowlewa i kapitana Nadielina, spychają ze wzgórza oddziały Kunickiego i brygady im. W. Wasilewskiej.” Dowodzący zgrupowaniem ppłk Prokopiuk rzucił wtedy do walki grupę szturmową złożoną z partyzantów „Konara” oraz oddziału BCh Franciszka Bielaka „Dobrego”. Kontrnatarcie przyniosło oczekiwany skutek i Niemcy zostali zmuszeni wycofać się na wcześniejsze pozycje 53. Uratowali tym samym wszystkie okrążone oddziały od całkowitego zniszczenia.

Wieczorem 14 czerwca po długich obradach sztabu partyzanckiego „Konar” przekonał pozostałych dowódców do przebijania się w kierunku na Kiszki. Było to zgodne z meldunkami kilku patroli partyzantów NOW-AK, które podjęły działania rozpoznawcze 54. Jak mówią o tym polskie relacje, narada była bardzo burzliwa. Sami Sowieci chcieli przebijać się w innym kierunku. Jeden z Sowietów miał powiedzieć do „Konara”: „radzimy tu dwie godziny, a ten Polak uważa się za najmądrzejszego”. Siła argumentów musiała jednak przekonać dowodzącego zgrupowaniem płk Prokopiukiem. Zgodził się na plan, mówiąc: „Dobrze ‘Konar’, ale ty ze swoimi pójdziesz pierwszy” 55. Oczywiście „Konar” zgodził się na to, słusznie wychodząc z założenia, że w przypadku dużej luki w pierścieniu obławy, to idący na przedzie mają największe szanse przebicia się. Tak też się stało. Na szpicy znalazła się także część oddziałów AK z „Wieżą” na czele oraz 2 kompanie partyzantów Karasiowa. Do poszczególnych oddziałów sowieckich dołączyli przewodnicy z oddziału NOW-AK.  Mieli oni, po wykonaniu zadania, wrócić do swojego oddziału. „Konar” miał bowiem zamiar oderwać się od zgrupowania i zaszyć w innej części Lasów Janowskich. Zapowiedział to pozostałym dowódcom jeszcze podczas narady.

Wyjście z okrążenia

W środku nocy 14/15 czerwca 1944 r. ponad 2000 ludzi z około 100 wozami taborowymi, ruszyło w stronę Kiszek. Niemcy, nie zdając sobie sprawy z luki, jaką mają, próbowali przeszkodzić w marszu, jednakże zorientowali się w momencie, gdy większość oddziałów wyszła z okrążenia i na zatrzymanie przebicia było już za późno. Całe zgrupowanie szybkim marszem, minąwszy Kiszki dotarło do Szeligi i Ciosm. Przewodnikiem całego zgrupowania był Antoni Nowosad „Murzyn” 56. Zachowały się jego bardzo emocjonalne wspomnienia z tego dnia. Tak relacjonuje swój udział w wydostaniu się z okrążenia całego zgrupowania:

„(…) Jest parę minut po północy. Znakiem krzyża rozpoczynam ten niezwykły marsz – wyjście z okrążenia! Szperacze i saperzy-minerzy idą tuż przede mną i obok mnie z prawej i z lewej strony osi marszu. Obecność saperów uwarunkowana była tym, że hitlerowcy na wielu drogach i ścieżkach leśnych, oraz przesiekach wiodących od Porytowego Wzgórza porozciągali linki, czy druty, których zahaczenie nogą lub ręką powodowało odpalenie rakiet oświetlających, względnie wybuch miny. Było to sygnałem dla karabinów ustawionych na dozorach nocnych. Nasi szperacze, co pewien czas odkrywali takie pułapki i unieszkodliwiali je. Jak duchy wyszliśmy ze starodrzewia. Kończy się opiekuńcza ściana lasu. Teraz przed nami będą tylko uprawy i młodniki sosnowe. Idę na przód, ale czuję z tyłu dwóch specjalnie przydzielonych opiekunów – chyba nie specjalnie nam ufano? (…) Po wyprowadzeniu kolumny szturmowej z lasu, jeszcze na około 300 metrów, po najbliższym otoczeniu zorientowałem się, że idziemy prosto na okopy niemieckie! Zadrżałem…(…) Kocim krokiem zbliżamy się do niemieckich okopów – a tam dziwna cisza. Dziwnym mi się wydaje, że z tego kierunku, do chwili obecnej nie zaobserwowałem żadnej rakiety, żadnej serii pocisków świetlnych… (…) Już widać żółty piasek. Okopy… Skok w nie! Cisza. W pierwszym rowie strzeleckim Niemców nie ma! (…) Idziemy dalej szykiem ubezpieczonym. Po Niemcach i za nami zostały tylko w czerni nocy bielejące okopy. (…) Serce moje bije coraz gwałtowniej, bo oto dochodzimy do najbardziej niebezpiecznego odcinka drogi podczas wyjścia z okrążenia. Jest to mostek na rzece Bukowa, a tuż za nim styk wsi Ujście i Kiszki. Koniec naszej wędrówki i ostatnie uderzenie, bo wsie na pewno obsadzone są przez Niemców. (…) Dochodzimy do znajomej mi stodoły, przez której wrota tylekroć razy przejeżdżaliśmy i przechodziliśmy na akcje w różnych kierunkach z różnych miejsc postoju, tak z leśnych biwaków, jak też z dwugajówki Szewce, omijając zabudowania wsi. Szperacze szybko „obskoczyli” zabudowania wsi, nie znajdując w nich Niemców. Następnie prawie niedosłyszalnie skrzypnęły otwierane wrota stodoły i przeszedłszy przez podwórze, przeskoczyliśmy drogę Ujście-Kiszki. Za chwilę byliśmy w drągowinie, przy drodze z Kiszek do Szeligi. Tymczasem szperacze ustalili szerokość luki w nocnych stanowiskach niemieckich, zakwaterowanych we wsiach Ujście i Kiszki. Wystawiono ubezpieczenia w kierunkach wroga, a łącznicy przeprowadzali kolumny. Ja czekałem na swojego zmiennika, który miał dalej poprowadzić oddziały radzieckie i partyzantkę komunistyczną. Będąc już za pierścieniem okrążenia i korzystając z wytchnienia, dziękuję Panu Bogu i Matce Najświętszej za szczęśliwe wyjście z okrążenia! Zaczyna już powoli niebo jaśnieć od strony wschodniej. Zbliża się świt… Nagle od strony Ujścia zerwała się gwałtowna strzelanina. To wróg, zerwany ze snu wściekle ostrzeliwuje las, nie wiedząc gdzie my jesteśmy, ponieważ ogień jest prowadzony z ubezpieczeń w lesie, na drodze i kolumn dochodzących do drogi. Lecą serie z KM-ów i pistoletów maszynowych. Pociski świetlne znaczą ich pułap. Kolumny, które jeszcze nie zdążyły pokonać drogi, skokami ją przekraczają, a wozy przejeżdżają na przeciwległą stronę na „pełnym gazie”, co koń wyskoczy. Tylko ubezpieczenia boczne i tylne nie pozwalają Niemcom zamknąć luki, którą wydostają się ostatnie kolumny partyzanckie. Strzelanina powstała, gdy już trzy czwarte zgrupowania było poza pierścieniem wojsk niemieckich. Stąd ich ocena, że tylko niewielki oddział wydostał się z okrążenia. Moja grupa szturmowa otrzymuje rozkaz natychmiastowego wyruszenia jako ubezpieczenie w kierunku wsi Szeliga i Ciosmy. A zmiennika nie mam. Muszę prowadzić dalej, zamiast dołączyć do oddziału.” 57

Rankiem, 15 czerwca, „Konar” ze swoimi ludźmi, po rozmowie z dowódcami sowieckimi, oderwał się w stronę Huty Krzeszowskiej, w kierunku wyspy Kruć, na miejscowych bagnach 58. Oddziały sowieckie i AL ruszyły na wschód, do Puszczy Solskiej. Wraz z nimi poszła niewielka część zgrupowania AK-AK/NOW, nie wszyscy bowiem zostali powiadomieni na czas o planach 59. Należy także pamiętać, że część oddziałów sowieckich (oddziały Czepigi i Wasilenki) postanowiło odłączyć się od całego zgrupowania i odejść na zachód. Bardzo szybko zostali okrążeni przez Niemców i niemal wszyscy zginęli. Trudno dziś ustalić, czy było to skutkiem oddzielnego rozkazu dla tych grup, czy dowódcy sami postanowili się odłączyć 60.

Polskie zgrupowanie nie niepokojone dotarło do wyspy Kruć. Pobyt na bagnach trwał przez kolejne dni. Niemcy przygotowali bowiem kolejną akcję, którą nazwali „Sturmwind II”. Miała ona za zadanie rozbić zgrupowania partyzantów sowieckich, komunistycznych i zgrupowania AK-BCh w Puszczy Solskiej. Siłą rzeczy Niemcy często zapuszczali się w okolice Huty Krzeszowskiej i Momot. Pomimo tego systematycznie poza obławę przedostawali się pojedynczy żołnierze. Do końca akcji „Sturmwind II” na bagnach pozostało około 50 żołnierzy ze wszystkich oddziałów pod dowództwem „Konara” 61. Wiadomo, że do ukrywających się dołączyła przynajmniej jedna osoba. Był to „Gruszka”, który nie powiadomiony o wyjściu z okrążenia pozostał na Porytowym Wzgórzu, gdzie ukrył się na drzewie 62. Sam „Poraj” przedostał się do Rudnika, gdzie mieściła się chwilowo siedziba komendy obwodu. Część oddziału z „Wieżą” na czele pozostała w lasach janowskich, gdzie przeczekała do końca akcji „Sturmwind II”. Na przełomie czerwca i lipca pojedynczo lub małymi grupkami przedostawali się zza San, wracając do swoich rodzin. Tragiczny los spotkał grupę, która udała się do Ulanowa. Grupa składająca się z Jakuba Szkaradzińskiego „Ajaks”, Czesława Karasińskiego „Oczko”, Alojzego Pająka „Ali”, Ryszarda Langiewicza „Długi”, Stanisława Prajsa i Lucjana Krzeczka „Wiewiór” ukrywała się w jednym z domów na peryferiach miasteczka, gdzie już przebywał leczący się z ran Stanisław Korfl „Korski”. Tak wspomina to „Ali”: „Przebiliśmy się przez okrążenie i znaleźliśmy się na wyspie Kruć, na mokradłach. Pamiętam, brodziliśmy w wodzie prawie po pas. Stamtąd po jakimś czasie udaliśmy się do Ulanowa (…)”. 21 czerwca dom otoczył oddział Wehrmachtu i aresztował wszystkich się tam znajdujących. W czasie próby ucieczki zginął „Korski” a ranny został „Oczko”. Rannego dobili Niemcy. W czasie ucieczki zginął też miejscowy żołnierz AK Jan Janeczek „Jan Aptekarz”. Tego samego dnia zawieziono ich do budynku żandarmerii w Nisku a następnie do Stalowej Woli. Podczas śledztwa wydobyto od Prajsa informacje, które sprawiły, że pozostali otrzymali karę śmierci zamienioną na pobyt w obozie koncentracyjnym. Przeżyli jedynie „Ajaks” i „Ali”. Prajs został wypuszczony i wyjechał do Kopek, gdzie bardzo szybo Niemcy zlikwidowali komórkę AK. Podejrzenie padło na Prajsa, którego struktury AK zastrzeliły kilka miesięcy później. Ostatni, ze znanych żołnierzy AK – „Wieża” ukrywał się najpierw Dąbrówce a następnie w Hucie Krzeszowskiej. Bliżej nieznana liczba członków AK dołączyła do oddziału „Konara”, jednakże ten oddział został rozwiązany po wkroczeniu Armii Czerwonej 63. Po zakończeniu akcji „Sturmwind II” pozostali partyzanci wyszli z bagien w okolicy Kurzyny 64.

Niestety nie udało się ustalić wszystkich strat oddziałów AK i AK-NOW podczas akcji „Sturmwind I”. Wiadomo, że z oddziału dowodzonego przez „Konara” zginęło 6 osób 65: wspomniana wcześniej „Basia”, Tadeusz Maruszak „Markut” 66, Edward Koba, Zbigniew Grzesiak i Karol Rzepiela „Zając”. Wg niepełnych danych w czasie akcji „Sturmwind I” zginęło 8 żołnierzy z oddziału „Visa” 67. Po stronie oddziałów AK nie udało się ustalić ofiar śmiertelnych 68. W czasie akcji „Sturmwind I” zginęła liczna grupa kursantów mjr. „Żbika”, jednakże nie brali oni bezpośredniego udziału w walce 69.


Niepełna lista członków oddziałów podziemia niepodległościowego, uczestniczących w bitwie na Porytowym Wzgórzu 70:

Członkowie oddziału AK-NSZ/AK Wincentego Sowy „Vis”:

Bronisław Powęzka „Kacper” 71, Krystyna Gorzelewska „Krysta” 72

Członkowie oddziału AK Bolesława Ostrowskiego „Lanca”:
Henryk Gątarz 73

Członkowie oddziału AK Mieczysława Potyrańskiego „Poraj”:

Mieczysław Potyrański „Poraj”, Jan Kajzer „Wieża”, Jakub Szkaradziński „Ajaks”, Czesław Karasiński „Oczko”, Alojzy Pająk „Ali”, Ryszard Langiewicz „Długi”, Stanisław Prajs, Lucjan Krzeczek „Wiewiór”, Czesław Kamiński „Głaz”, Tadeusz Majcherski „Kozak”, Roman Adamczyk „Zawada”, Zofia Skowron, Krystyna Skowron, Stanisław Korfel „Korski”, Lucjan Krzeczek „Ryś”,

Członkowie oddziału NOW-AK Bolesława Usowa „Konar”:

Bolesław Usow „Konar”, Michał Oleksak „Jaskółka”, Barbara Mączyńska „Basia”, Tadeusz Maruszak „Markut”, Edward Koba, Zbigniew Grzesiak, Karol Rzepiela „Zając”, Tadeusz Bielak „Sęp”, Józef Zawitkowski „Wierny”, Bronisław Gliniak „Radwan”, Stanisław Puchalski „Kozak”, Kazimierz Sereda „Surmacz”, Tadeusz Gryblewski „Kordian”, Edward Przytuła „Trawka”, Jan Łukasiewicz „Prawdzic”, Jan Pawlos „Długi Jaś”, Ignacy Zawrotniak, Jan Kokoszka, Pierre Le Grand (francuski lotnik), Czesław Florek, Mieczysław Przedpelski „Pobóg”, Jerzy Cieplik „Iskra”, Marian Oleszkiewicz „Orzeł”, Anna Mączyńska „Hanka”, Leon Wyduba „Hieronim”, Aleksander Łoński „Aleksander”, Zbigniew Skacel „Góral”, por. Z. Palusiński „Zygmunt”, Antoni Nowosad „Murzyn”, Jan Markut „Wichura”, Antoni Sobocki „Kaczor”, Stanisław Bogacz „Bocian”, NN „Rzeżucha”, Kazimierz Gajda „Orlę”, NN „Filozof”, NN „Albin”, Bolesław Mendrala „Bolesław”, Marian Mizgalski „Wrona”, Karol Wnuk „Przybyła”, Edward Żakiewicz „Błyskawica”, Józef Kowal „Słowian”, Józef Męciński „Bystry”, Stanisław Pelczar „Majka”, Henryk Sibiga „Gruszka”, Zofia Mizgalska „Słoneczko”, Włodzimierz Rusak „Sosna”, Micha Gleich „Mech”, Karol Wnuk „Przybyła”, Ludwik Bis, Marian Rajchel „Sokolik”, Marian Szymański „Podkowa”, Aleksander Łoński „Aleksander”, Tadeusz Chmura „Sokół”, Roman Cieplik „Adin”, Władysław Chajutin „Władek”, Lucjan Krzeczek „Ryś”, Stanisław Bałut „Bruzda”, Henryk Mrzygłód  „Metal”, Józef Kowal „Słowian”, Eugeniusz Wroński „Mały”, Gustaw Warchoł „Szczur”, Janusz Ziętkiewicz „Wąż”, NN „Gil”, Tadeusz Maruszak „Markut”, Edward Koba, Zbigniew Grzesiak i NN „Zając”, Maria Deresz „Irtyma”, NN „Purpura”.


Przypisy:

  1. Więcej na ten temat zob. R. Drabik, Mord pod Owczarnią i Stefanówką, „Kombatant” nr 11–12 (215–216) (listopad-grudzień 2008), s. 6–8.
  2. Prokopiuk Nikołaj Archipowicz (Прокопюк Николай Архипович, 1902-1975). Urodził się w miejscowości Kamieniec-Podolski w rodzinie cieśli. Ukończył szkołę kościelno-parafialną oraz zdał egzaminy po 6 klasie gimnazjum. Po rewolucji październikowej pracował w fabryce jako ślusarz i tokarz. W 1918 r. należał do zbrojnego oddziału fabryki. W 1920 roku wstąpił do Armii Czerwonej, walczył z oddziałami Denikina oraz w wojnie polsko-bolszewickiejw składzie 8 Dywizji Czerwonych Kozaków. W latach 1920-1921 pracował w resniewieckim i kupielskim wojewódzkim komisariacie wojskowym w Kamieńcu Podolskim. W 1921 r. skierowany do pracy w organach bezpieczeństwa państwowego, gdzie był pracownikiem Staro-Konstantiego Newskiego Politbiura Czeka/powiatowego oddziału GPU, Szepetowskiego okręgowego oddziału GPU. Brał udział w likwidacji grup szpiegowskich wysyłanych przez polski wywiad na terytorium ZSRS. W latach 1924-1930 służył w 20 Sławutskim, a następnie w 24 Mohylewsko-Podolskim oddziale granicznym. W latach 1930-1940 służył w Wydziale Specjalnym Ukraińskiego Okręgu Wojskowego / Wydziale Specjalnym UGB NKWD ZSRS na stanowisku pomocnika kierownika i kierownika wydziału. W maju 1937 roku, po złożeniu raportu, został wysłany jako asystent rezydenta INO GGB NKWD do Barcelony (Hiszpania) gdzie współpracował i inwigilował oddziały Republikańśkie. Był doradcą i dowódcą oddziału partyzanckiego na froncie południowym, starszym doradcą 14 Korpusu Armii Republikańskiej. Po powrocie do Związku Radzieckiego w listopadzie 1938 r. Z powodu donosu został zdegradowany a w maju 1940 został zwolniony do rezerwy. Od października 1940 do czerwca 1941 r., pracował operacyjnie w Helsinkach pod przykrywką stanowiska pracownika grupy gospodarczej półprzedstawicielstwa ZSRR w Finlandii. Pod koniec lata 1941 r. za rekomendacją byłego rezydenta w Finlandii, T. Sinicina został skierowany do specjalnej grupy NKWD ZSRR. Od września 1941 był dowódcą 4 batalionu 2 pułku OMSBON. Od listopada 1941 do stycznia 1942 był starszym pełnomocnikiem operacyjnym 16. oddziału 2. wydziału NKWD ZSRR. Od stycznia 1942 szef wydziału 4 Zarządu NKWD ZSRR. Jednocześnie kierował grupą operacyjną Frontu Południowo-Zachodniego. W lipcu 1942 r. został kandydatem na członka WKP(b). W sierpniu 1942 r. został porzucony na tyły frontu na czele grupy operacyjnej „Охотники” 4 Zarządu NKWD, na bazie której utworzył oddział partyzancki działający na terytorium Ukrainy, Polski i Słowacji. W listopadzie 1944 roku Prokopiuk został przyjęty do WKP(b). Od grudnia 1944 do lipca 1946 r. był Szefem wydziału zadań specjalnych NKWD/MSW ZSRR, a od grudnia 1944 do grudnia 1945 r. był w delegacji specjalnej w Chinach, gdzie brał udział w wojnie domowej. Z jego udziałem sformowano grupy wywiadowcze i dywersyjne. Po powrocie z Chin kierował wydziałem spraw wewnętrznych radzieckiej administracji wojskowej w Niemczech (Saksonia), tam brał udział w szeregu operacji specjalnych. W latach 1948-1950 pracował w Głównym Zarządzie ds. Zwalczania Bandytyzmu MSW ZSRR (w maju-czerwcu 1948 zastępca szefa 8 wydziału, w czerwcu 1948-sierpień 1950 zastępca szefa 1 wydziału). W 1950 r. został zwolniony do rezerwy ze względu na stan zdrowia. Za: Боярский В.И., В боевом содружестве с патриотами Польши. Военно-исторические исследования в Поволжье: сборник научных трудов. Вып. 12-13, Саратов, 2019, s. 394-409; http://www.hrono.ru/biograf/bio_p/prokopyuk.php ; http://svr.gov.ru/history/prokopuk.html
  3. Mjr Wiktor Karasiew „Karaś” (Виктор Александрович Карасев/ Карасёв ur. 26 marca 1918 r. w Jelcu. Po ukończeniu Szkoły praktykantów zawodowych przez rok pracował jako maszynista. W 1935 r. został powołany do służby w oddziałach granicznych NKWD. W 1938 r. ukończył szkołę wojsk pogranicznych a w 1939 r. szkołę pograniczną w Ordżonkidze. Były to szkoły NKWD. W czerwcu 1941 r. brał udział w walkach przygranicznych. Od sierpnia 1941 roku Karasiew dowodził 48 Ugodsko-Zawodskim batalionem myśliwskim, który już we wrześniu został przekształcony w oddział partyzancki. W czasie jednej z potyczek stracił rękę. Zimą 1942/43 został dowódcą grupy dywersyjnej, która w ciągu następnych miesięcy rozrosła się do brygady partyzanckiej im. A. Newskiego. Była to jednostka frontowa NKWD. Na początku 1944 r. dowodził sowieckim oddziałem partyzanckim NKGB „Olimp”. Jednostka ta przedostała się na Lubelszczyznę na początku kwietnia 1944 r. W czasie bitwy na Porytowym Wzgórzu był zastępcą ppłk Prokopiuka. Jesienią 1944 r. jego oddział na Słowację a zimą 1944/45 na Węgry, gdzie doczekał wkroczenia Armii Czerwonej. Po zakończeniu wojny Karasiew nadal służył w NKWD-MGB, ukończył Akademię Wojskową im. Frunzego. W 1950 r. w stopniu podpułkownika został przeniesiony do rezerwy. Zmarł 31 stycznia 1991 r. Za swoje zaangażowanie podczas wojny został odznaczony medalem Bohatera Związku Radzieckiego. Zob. Damian Markowski, Wołyńskie powstanie. Epopeja 27 DP AK (styczeń–kwiecień 1944 r.), Niepodległość i Pamięć Rocznik XX/2013 • nr 3-4 (43-44), s. 162-174; В. Павлов, Рождение командира. Люди легенд. Очерки о партизанах и подпольщиках — Героях Советского Союза, Moskwa 1975, s. 87-97; https://warheroes.ru/ .
  4. Iwan Jakowlew. W okresie okupacji niemieckiej sowieckiego dowódca oddziału rajdowego im. Siemiona Budionnego. Wkroczył na Lubelszczyznę wiosną 1944 r. Jak wspomina W. Czyżewski, jednym z jego zdań były zadania wywiadowcze, zob. W. Czyżewski, Więc zarepetuj broń, Lublin 1986.
  5. Kapitan Michaił Nadielin dowodził oddziałem im. S. Kirowa. Przybył na Lubelszczyznę wiosną 1944 r. Zob. W. Czyżewski, Więc zarepetuj broń, Lublin 1986.
  6. Starszy lejtnant Sergiusz Sankow dowodził oddziałem im. Suworowa. Przybył na Lubelszczyznę wiosną 1944r. zob. W. Czyżewski, Więc zarepetuj broń, Lublin 1986.
  7. Kpt. Włodzimierz Pawłowicz Czepiga (Владимир Павлович  Чепига) dowodził zgrupowaniem im. N. Chruszczowa. Dowodził od 1943 r. Prowadził działania rozpoznawcze i zwiadowcze. Na Lubelszczyznę przedostał się w połowie kwietnia 1944 r. W maju wraz z innymi oddziałami sowieckimi o oddziałami AL toczył walki w lasach parczewskich. Zginął wraz z większą częścią swojego oddziału około 15 czerwca 1944 r. próbując przedostać się z kotła w lasach janowskich w kierunku zachodnim, zob. W. Czyżewski, Więc zarepetuj broń, Lublin 1986; https://www.vokrugsveta.ru/vs/article/4293/ .
  8. ppłk. Walentyn Pielich „Galicki”, kierował Centrum Operacyjnym Wywiadu i Dywersji w lasach lipskich i  janowskich, prowadząc wywiad o siłach niemieckich dla Sztabu Generalnego Armii Radzieckiej. Współpracując ściśle z AL, „Galicki” organizował m. in. grupy dywersyjne, przerzucane za Wisłę, zaopatrywał w sprzęt radiotelegrafistów, a na początku lipca 1944 r. zorganizował odlot drugiej delegacji KRN do Moskwy. W. Czyżewski o tym nie wspomina, ale można domniemać, że wśród zadań tego oddziału były także działania wywiadowcze wymierzone w polskie podziemie, zob. W. Czyżewski, Więc zarepetuj broń, Lublin 1986.
  9. Aleksandr Filiuk dowodził oddziałem rajdowym o charakterze rozpoznawczo-dywersyjnym, zob. W. Czyżewski, Więc zarepetuj broń, Lublin 1986
  10. Lejtnant Piotr Wasilenko dowodził oddziałem rajdowym o charakterze rozpoznawczo-dywersyjnym, zob. W. Czyżewski, Więc zarepetuj broń, Lublin 1986
  11. Боярский В.И., В боевом содружестве с патриотами Польши. Военно-исторические исследования в Поволжье: сборник научных трудов. Вып. 12-13, Саратов, 2019, s. 405.
  12. Mała Encyklopedia Wojskowa, red. J. Urbanowicz, t. 3, s. 574; B. Chmielowiec ps. „Konar”, Wspomnienia straconych (?) dni, Tarnobrzeg 2022, s. 192.
  13. Trudno jednoznacznie stwierdzić, czy pod dowództwem „Konara” nie byli też członkowie oddziału NSZ Wincentego Sowy „Vis”. M.J. Chodakiewicz opisuje, że walczyli oni w obławie w Lasach Janowskich natomiast nie przesądza czy chodzi o samą walkę na Porytowym Wzgórzu. Natomiast o udziale w obławie wspominał śp. Ks. Leon Kuśmierczyk, zob. M.J. Chodakiewicz, Narodowe Siły Zbrojne „Ząb” przeciw dwu wrogom, Warszawa 1999, s. 174; Relacja ks. Leona Kuśmierczyka (w zbiorach autora).
  14. Oberfeldkommando des General Gouvernement Lagemeldungen (1942–1945), IHUMCS [dalej OFKdGGL], Miesięczne sprawozdanie za maj 1944 z 5 czerwca 1944r., s. 1530.
  15. Tamże, s. 1530.
  16. Tamże, s. 1530-1531.
  17. OKŚZpNP IPN Lublin, S.87/2007/Zn/Lu, Einsatz des Wehrkreiskommandos Gen. Gouv. auf bandenbekampfung in Bilgorajer Wald. Sturmwind I, 11 czerwca 1944-17 czerwca 1944 [Działania oddziałów wojskowych w Generalnym Gubernatorstwie do zwalczania band w lasach biłgorajskich, akcja Sturmwind I], [bn].
  18. Więcej na temat zbrodni tego oddziału można znaleźć w publikacji Ryszarda Sodla: Kałmucki Korpus Kawalerii: zbrodnie popełnione na ziemiach polskich w 1944 r. w dokumentach SB, oprac. Ryszard Sodel, Lublin 2011.
  19. OKŚZpNP IPN Lublin, S.87/2007/Zn/Lu, Einsatz des Wehrkreiskommandos Gen. Gouv. auf bandenbekampfung in Bilgorajer Wald. Sturmwind I, 11 czerwca 1944-17 czerwca 1944 [Działania oddziałów wojskowych w Generalnym Gubernatorstwie do zwalczania band w lasach biłgorajskich, akcja Sturmwind I], [bn]. Por. P. Widz, Sturmwind I – niemieckie działania przeciwpartyzanckie w Lasach Janowskich 11-15 czerwca 1944r. [w:] Akcja Sturmwind i bitwa pod Osuchami – czerwiec 1944r., Biłgoraj 2021, s. 37-58.
  20. OKŚZpNP IPN Lublin, S.87/2007/Zn/Lu, Einsatz des Wehrkreiskommandos Gen. Gouv. auf bandenbekampfung in Bilgorajer Wald. Sturmwind I, 11 czerwca 1944-17 czerwca 1944 [Działania oddziałów wojskowych w Generalnym Gubernatorstwie do zwalczania band w lasach biłgorajskich, akcja Sturmwind I], [bn].
  21. W 2021 roku ukazała się książka pokonferencyjna poświęcona akcji „Sturmwind” I i II. Znajdziemy tam 2 artykuły, które opisują akcję „Sturmwind I”: Piotra Widza i Wioletty Gut-Siudak, zob. P. Widz, Sturmwind I – niemieckie działania przeciwpartyzanckie w Lasach Janowskich 11-15 czerwca 1944r. [w:] Akcja Sturmwind i bitwa pod Osuchami – czerwiec 1944r., Biłgoraj 2021, s. 37-58; W. Gut-Siudak, Udział partyzantów z oddziału „Ojca Jana” w bitwie na Porytowym Wzgórzu [w:] Tamże, s. 59-65.
  22. Oprócz Polaków udało się ustalić personalia przynajmniej jednego żołnierza, lotnika, francuskiego, który brał udział w bitwie. Był to Pierre Le Grand. W nieznanym bliżej okresie uciekł z obozu jeńców w Rawie Ruskiej wraz z dwoma innymi kolegami. Trafił do Kolonii Braniewka, gdzie ukrywał się u NN „Trawki”. Następnie trafił do oddziału NOW „Ojca Jana”. Dalsze jego losy są nieznane, zob. T. Żuławski, Żołnierze AK z oddziału “Ojca Jana” z okolic Janowa Lubelskiego nieujęci w książce Stanisława Puchalskiego, [w] Janowskie Korzenie nr 32/2019, s. 48-49.
  23. S. Puchalski, Partyzanci Ojca Jana, Stalowa Wola 1996.
  24. Wincenty Sowa, „Sochacki Witold”, „Orzechowski”, „Vis”. Urodził się 5 kwietnia 1914 r. w Janowie Lubelskim jako syn Marcina i Franciszki z domu Butrym. Miał rodzeństwo: brata Franciszka i siostry Leonardę i Danutę. Był mężem Janiny Jerzyna, z którą miał córkę Marię. W 1933 r. zdołał uzyskać maturę, kończąc Średnią Szkołę Finansowo-Handlową w Przemyślu. Po zakończeniu edukacji odbył służbę wojskową w Szkole Podchorążych Rezerwy Piechoty w Tomaszowie Lubelskim i otrzymał przydział do 8 pp Leg. w Lublinie. Do rezerwy przeszedł w stopniu podporucznika. W sierpniu 1939 r. został zmobilizowany i brał udział w walkach w kampanii wrześniowej. Do Janowa Lubelskiego powrócił na początku trzeciej dekady października 1939 r. i wkrótce związał się z Narodową Organizacją Wojskową (NOW). W tym czasie współpracował m.in. ze Stanisławem Łabą, Czesławem Kuczawskim, Józefem Siedleckim (przed wojną dowódca Związku Strzeleckiego w Janowie Lubelskim), sierż. Bronisławem Ciupakiem i Zarychtą (lekarz). Należał do tego odłamu NOW, który odmówił scalenia z Armią Krajową i utworzył Narodowe Siły Zbrojne. Był dowódcą oddziału o charakterze garnizonowym. Liczył on od 25 do 40 ludzi, a większość jego żołnierzy stanowili uczniowie gimnazjalni z Janowa Lubelskiego. Zadaniem oddziału było szkolenie podoficerów, gromadzenie broni i sprzętu wojskowego oraz  prowadzenie akcji dywersyjnych. Wincenty Sowa utrzymywał stały kontakt z oddziałami NSZ, które operowały w pow. janowskim, przede wszystkim z oddziałem Leonarda Zub-Zdanowicza „Ząb”. Jesienią raz ze swoim oddziałem wszedł w skład 1 Pułku Partyzanckiego Legii Nadwiślańskiej Ziemi Lubelskiej NSZ. Wiosną 1944.r wielokrotnie toczył walki z bandami rabunkowymi, które nękały mieszkańców powiatu janowskiego. Z organizacją NSZ związani byli również jego rodzice i siostry, a ich dom w Rudzie pod Janowem Lubelskim pełnił funkcję punktu kontaktowego, miejsca rozdziału pracy konspiracyjnej, prowadzenia nasłuchu radiowego i gromadzenia i przechowywania broni. Pełnił jednocześnie funkcję szefa III oddziału (wyszkolenia) w sztabie Komendy Powiatowej NSZ w Kraśniku. Po scaleniu NSZ z AK wiosną 1944 r. został podporządkowany strukturom Armii Krajowej. W sierpniu 1944 r., na rozkaz komendanta okręgu AK, rozformował swój oddział i od tego czasu nie był on już mobilizowany. W dniu 19 sierpnia 1944 r. Wincenty Sowa przyjechał do Lublina i następnego dnia został aresztowany przez patrol MO, po wskazaniu go przez nieznaną osobę, która oświadczyła, że jest on członkiem AK. Szczęśliwie, po 5 dniach został zwolniony. W Lublinie nawiązał kontakt z członkami Komendy III Okręgu NSZ, m.in. komendantem tego okręgu mjr. Stanisławem Michałowiczem (Michał Kłosowski), ps. Rola, i Janem Morawcem, ps. Henryk („Remisz”). Pomimo tego prawdopodobnie nie zdążył włączyć się na nowo do konspiracji. aresztowany 11 września 1944 r. przez funkcjonariuszy Resortu Bezpieczeństwa Publicznego PKWN. Rozprawa przed Sądem Wojskowym Lubelskiego Garnizonu odbyła się w więzieniu na Zamku lubelskim w dniu 9 listopada 1944 r. Ten skazał go na karę śmierci oraz utratę praw publicznych i obywatelskich na zawsze. Zgodnie z ówczesną demokracją ludową, wyrok zaskarżeniu nie podlegał. został rozstrzelany w dniu 20 listopada 1944 na Zamku lubelskim, w egzekucji 11 żołnierzy Armii Krajowej skazanych, podobnie jak on, przez Sąd Wojskowy Lubelskiego Garnizonu na karę śmierci. Ciała ich pogrzebano we wspólnej mogile na cmentarzu przy ul. Unickiej. Do dnia dzisiejszego nie zostało odnalezione. Zob.: IPN Lu 3/262, akta więzienne Wincentego Sowy; IPN Lu 3/18, Księga główna więźniów śledczych osadzonych „na Zamku” w Lublinie w okresie 09.10.1944-11.12.1944; M.J. Chodakiewicz, NSZ „Ząb” przeciw dwu wrogom, Warszawa 1999, s. 140-175; Z. Leszczyńska, Ginę za to co najgłębiej człowiek ukochać może, Lublin 1998, s. 224-227; M. Piotrowski, Narodowe Siły Zbrojne na Lubelszczyźnie 1944-1947, Lublin 2009, s. 263.
  25. Ostrowski vel Karol Kozłowski, s. Adama i Katarzyny z d. Zielińska. Ur. 12 grudnia 1909 r. w Nowosiółkach na Wołyniu. Przed wojną ukończył 9 klas szkoły powszechnej. Był też oficerem rezerwy w stopniu podporucznika.  Przed wojną pracował w zarządzie drogowym w Włodzimierzu Wołyńskim na stanowisku drogomistrza a następnie był właścicielem sklepu spożywczego. Po wybuchu wojny zgłosił się z kartą mobilizacyjną w 27 Pułku Artylerii Lekkiej w Włodzimierzu Wołyńskim, z którym brał udział w kampanii wrześniowej. Po rozbiciu jednostki zatrzymał się w Lublinie gdzie związał się z organizacją konspiracyjną Polski Związek Powstańców. Powstańców. W listopadzie 1941 r. wyjechał do Warszawy gdzie trafił do AK. W 1942 r. pełnił funkcję instruktora szkoleniowego w jednostce dowodzonej przez Konstantego Janiszewskiego „Niedźwiedź”. Prawdopodobnie chodzi o Brygadę Korwina. W marcu 1942 r. Bolesław Ostrowski awansowany został do stopnia porucznika AK. Następnie wyjechał do powiatu biłgorajskiego z zadaniem zorganizowania oddziału leśnego, który utworzył w 1943 r. Liczył on około 40 żołnierzy. Po przyjeździe do Warszawy latem 1943 r. został aresztowany przez Niemców. 14 września 1943 r. trafił do KL Auschwitz, z którego uciekł 21 października 1943 r. Powrócił do Warszawy, skąd znowu wysłano go w okolice Frampola, gdzie dowodził około 4 osobowym oddziałem. Używał wówczas pseudonimu „Lanca”.  W lipcu 1944 r. jako kapitan AK przedostał się na drugą stronę Wisły na kielecczyznę a następnie w okolice Skierniewic. Latek 1944 r. próbował przedostać się do Warszawy na pomoc powstańcom warszawskim. W listopadzie 1944 roku rozwiązał swój oddział i do lutego 1945 r. ukrywał się w pow. grójeckim. W 1945 r. ujawnił się przed Komisją amnestyjną. W latach 1945-49 zamieszkiwał w Sopocie a następnie w Opolu gdzie posiadał sklep spożywczy. W grudniu 1949 r. przeprowadził się do Świdra koło Warszawy i podjął pracę w zarządzie budynków mieszkalnych w Warszawie na stanowisku administratora. W niejasnych okolicznościach postanowił uciec wraz z pieniędzmi z miejsca pracy. W obawie przed aresztowaniem postanowił zbiec za granicę wraz z nieletnim z synem. Udali się obaj do Zgorzelca, gdzie 1 maja 1950 r. zostali zatrzymani w strefie granicznej przez patrol Wojsk Ochrony Pogranicza. Wyrokiem Sądu Powiatowego we Wrocławiu z dnia 28 marca 1951 r. Bolesław Ostrowski za usiłowanie nielegalnego przekroczenia granicy i przemytu 127 dolarów oraz 3589 zł został skazany na karę trzech lat więzienia. We wrześniu 1951 r. trafił do ośrodka pracy więźniów w Wilkowie pow. Złotoryja. Tam pracował w kopalni rudy Lena. W nocy z 19/ 20 grudnia 1951 r. uciekł wraz z kilkoma więźniami zabierając ze sobą broń zabraną strażnikom chroniącym obóz. Zdobył dokumenty na nazwisko Stefan Grzybowski i, ukrywał się do marca 1952 r. we Wrocławiu. Wyrokiem Wojskowego Sądu Rejonowego we Wrocławiu Bolesław Ostrowski został skazany na sześć lat więzienia. Po wyjściu z więzienia Bolesław Ostrowski zamieszkał w Wałbrzychu, gdzie został właścicielem gospodarstwa rolnego. Od 1960 r. był członkiem ZSL. Jako działacz partyjny pełnił funkcję przewodniczącego GRN (1968-1969), radny Powiatowej Rady Narodowej (1965-1973),  Należał także do ZBOWiD. Zmarł w Opolu 20 kwietnia 1987 r. Odznaczony m.in. Srebrnym Krzyżem Zasługi. Był dwukrotnie żonaty, miał dwoje dzieci.  Zob. AIPN BU 2459/1, Kartoteka osób ujawnionych; AIPN Wr 049/273; Wojewódzka Biblioteka Publiczna w Lublinie, spuścizna prof. Z. Mańkowskiego i I. Cabana, t. 31, Życiorys [Bolesława Ostrowskiego], k. 1082; Księga Pamięci. Transporty Polaków do KL Auschwitz z Radomia i innych miejscowości Kielecczyzny 1940-1944, red. nauk. F. Piper, I. Strzelecka, Oświęcim 2006; baza danych KL Auschwitz https://www.auschwitz.org/muzeum/informacja-o-wiezniach/
  26. Pomimo długiej kwerendy nie udało się ustalić jak brzmiało prawdziwe nazwisko i stopień wojskowy tej osoby. We wszystkich powojennych źródłach widnieje on jako mjr „Żbik”. Ślad po nim urywa się po odejściu ze Szkoły Podoficerskiej w czerwcu 1944r., jeszcze przed bitwą na Porytowym Wzgórzu.
  27. Można założyć, że źródło AK miało dostęp do raportu lub informacji w nim zamieszczonych z biura Generalnego Gubernatora.
  28. „Ojciec Jan” wyruszył za San 6 czerwca, zob. W. Gut-Siudak, dz. cyt., s. 61.
  29. Często występuje pod kryptonimem OP 44.
  30. Często występuje pod kryptonimem OP 33.
  31. D. Garbacz, Mroczne Lata Stalowa Wola 1939-1944, Stalowa Wola 1993, s. 132-133.
  32. W tym samym czasie członkowie AL z Jarocina zamordowali dwóch członków AK, którzy chcieli dołączyć do oddziału „Poraja”. Jednym z nich był Tadeusz Szumielewicz „Ted”, łącznik struktur AK w Stalowej Woli, zob. S. Puchalski, Partyzanci „Ojca Jana”, s. 346-347.
  33. Tamże, s. 135.
  34. Niestety trudno stwierdzić czy była to liczba łączona z oddziałem AK „Poraja”, zob. Tamże, s. 161; W. Gut-Siudak, dz. cyt., s. 61.
  35. Podczas wymiany ognia zginęło kilku żołnierzy „Visa”.  Zostali oni pochowani w lesie obok Borownicy. Do dziś znajdują się tam puste groby. Ciała żołnierzy AK-NSZ zostały ekshumowane po 1990r. i pochowane na cmentarzu w Janowie Lubelskim. W czasie potyczki zginęli: Władysław Białek, Władysław Czyż, Edward Gęśla, Tadeusz Habuda, Stefan Karkut, Tadeusz Karkut, Antoni Miazga, Józef Miazga. Informacja pochodzi od śp. ks. Leona Kuśmierczyka.
  36. Życiorys, https://archiwumcyfrowe.nsz.com.pl/zznsz-06-001-0005-t2-k078/
  37. Życiorys, https://archiwumcyfrowe.nsz.com.pl/zznsz-06-001-0005-t2-k094/
  38. B. Siejek, „Wacek” Wasilewska 1923-1944, Biłgoraj 2022, 121.
  39. Najdokładniej sytuację opisuje Bogdan Siejek. Na podstawie kilku relacji uczestników odtworzył on okres po 7 czerwca 1944r. Niestety, skupił się na historii tych kursantów, którzy postanowili ukryć się lub przedostać na własną rękę, głównie grupy, w której przebywała Wanda Wasilewska „Wacek”, zob. B. Siejek, dz. cyt., s. 122 i dalej.
  40. Fakt dołączenia do zgrupowania „Konara” potwierdzili byli członkowie oddziału „Ojca Jana”, zob.  Wojewódzka Biblioteka Publiczna w Lublinie, spuścizna prof. Z. Mańkowskiego i I. Cabana, t. 32, [luźne notatki] k. 1137 i dalej.
  41. Bolesław Usow ps. „Konar”, ur. 18 lipca 1913 r. w Rypinie, s. Jana i Leokadii. W 1934 r. ukończył gimnazjum w Brodnicy, w latach 1934–1935 odbył służbę wojskową w 67 pułku piechoty w Brodnicy. W 1939 r. ukończył studia na Wydziale Leśnym Szkoły Głównej Gospodarstwa Wiejskiego w Warszawie i uzyskał dyplom inżyniera leśnika. 1 września 1939 r. został zmobilizowany i powołany do 36 pułku piechoty w Warszawie – brał udział w obronie stolicy. W latach 1940–1941 pracował w warszawskich Zakładach Zarządu Miejskiego. Za namową kolegi podjął pracę w Hucie Krzeszowskiej przy urządzaniu lasów, następnie objął funkcję nadleśniczego, w tym samym czasie był zaangażowany w działalność konspiracyjną. 10 września 1943 r. został aresztowany przez Gestapo, poddany był brutalnym przesłuchaniom. 24 września 1943 r. wraz z innymi osadzonymi został odbity z więzienia w Biłgoraju we akcji przeprowadzonej przez oddziały AK i NSZ. Po kilkumiesięcznej rekonwalescencji dołączył do oddziału Franciszka Przysiężniaka ps. „Ojciec Jan” (grudzień 1943 r.). W szeregach tego oddziału dowodził wieloma akcjami, w tym przejął dowództwo na oddziałem podczas nieobecności Przysiężniaka w bitwie na Porytowym Wzgórzu. Po rozwiązaniu oddziału „Ojca Jana” w lipcu 1944 r. powziął decyzję o kontynuowaniu dalszej walki z sowieckim okupantem. Wiosną 1945 r. pełnił funkcję komendanta Obwodu Jarosław NZW. Zagrożony aresztowaniem opuścił tereny Lubelszczyzny oraz Rzeszowszczyzny i w listopadzie 1945 r. podjął pracę jako nadleśniczy w Nadleśnictwie Kwidzyn. W 1946 r. został aresztowany przez funkcjonariuszy Urzędu Bezpieczeństwa i przewieziony do więzienia w Lublinie. Prawdopodobnie za przyczyną dowódcy polsko-sowieckiego oddziału partyzanckiego Mikołaja Kunickiego ps. „Mucha” został zwolniony z więzienia i powrócił do Kwidzyna. 30 lipca1954 r. zginął w niewyjaśnionych okolicznościach w wypadku drogowym w Kwidzynie. Spoczywa w rodzinnym grobie na Cmentarzu Św. Jakuba w Toruniu. Zob. B. Butler-Błasińska, Nadleśniczy Bolesław Usow ps. „Konar”(1913–1954), w: Leśnicy dla niepodległej: biografie 28 leśników, ich rodzin i bliskich, red. T. Chrzanowski, Toruń 2018, s. 159–185; K. Sabat, Las miejscem życia partyzantów oddziału „Ojca Jana”, Biografistyka Pedagogiczna Rok 7 (2022) nr 2, s. 189-202.
  42. 11 czerwca 1944r. niemiecka obława rozbiła oddział BCh por. Juliana Kaczmarczyka „Lipa”. Oprócz niego zginęło 12 partyzantów. Ci, co przeżyli dołączyli do ogólnego zgrupowania na Porytowym Wzgórzu.
  43. Ze śladowych informacji wynika, że struktury NSZ, które w Janowie Lubelskim były bardzo silne, przekazywały informacje wywiadowcze dot. rozmieszczenia jednostek niemieckich do oddziału „Visa” i/oraz „Konara”.
  44. Zob. J. Markiewicz, Walki partyzanckie w lasach lipskich, janowskich i Puszczy Solskiej – czerwiec 1944 r., [w:] Janowskie Korzenie nr 22/2014, s. 48.
  45. Co ciekawe, strona rosyjska zaniża dane dot. liczebności polskich oddziałów. Trudno stwierdzić, czy wynika to z trendu pomniejszania udziału polskiego podziemia w walkach partyzanckich czy też wynika z błędnych danych wysłanych przez sowieckich radiooperatorów z Lasów Janowskich. Przynajmniej 60 osób liczyła jedna z grup oddziału „Konara”, która dotarła na Porytowe Wzgórza przed bitwą, zob. Боярский В.И., В боевом содружестве с патриотами Польши. Военно-исторические исследования в Поволжье: сборник научных трудов. Вып. 12-13, Саратов, 2019, s. 394-409; S. Puchalski, dz. cyt., s. 360.
  46. Od jednej z min ciężko ranna została sanitariuszka Barbara Mączyńska „Basia”. Trafiła ona do jednego z zabudowań w Szklarni, gdzie 13 czerwca zginęła spalona w czasie pacyfikacji tej miejscowości przez Niemców.
  47. J. Ulas Urbański, Partyzancki pamiętnik, Almanach Leżajski nr 5/84, s. 29.
  48. S. Puchalski, dz. cyt. S. 359.
  49. W skład patrolu wchodzili: Józef Zawitkowski „Wierny”, por. Edward Sroczyński „Dąb” i Bronisław Gliniak „Radwan”. Wrócili oni do oddziału po zakończeniu akcji „Sturmwind I”. W czasie potyczki pod Świdrami za linią obławy znalazło się także 2 innych partyzantów: Roman Cieplik „Adin” i „Władek”. Nie zdążyli oni dołączyć od wycofującego się oddziału i ukryci przeczekali aż minie ich grupa Niemców, po czym dotarli do Radomyśla nad Sanem, zob. S. Puchalski, dz. cyt., s. 406; D. Garbacz, dz. cyt., s. 167.
  50. D. Garbacz, dz. cyt., s. 163.
  51. Po wojnie sukces ten próbowali sobie przypisać członkowie AL.
  52. J. Ulas Urbański, Partyzancki pamiętnik, Almanach Leżajski nr 5/84, s. 30.
  53. D. Garbacz, dz. cyt., s. 164. Rosjanie twierdzą, że przełamanie nastąpiło na linii oddziałów Sankowa i Nadielina, a w skład grupy pomagającej załatać niemieckie przełamanie odcinka wszedł także jedne pluton ze zgrupowania Prokopiuka, zob. Боярский В.И., В боевом содружестве с патриотами Польши. Военно-исторические исследования в Поволжье: сборник научных трудов. Вып. 12-13, Саратов, 2019, s. 404-405.
  54. Co ciekawe, Rosjanie twierdzą, że to ich oddział, dowodzony przez st. porucznika A. Gorowicza, dokonał rozpoznania w kierunku wsi Kiszki, zob. Боярский В.И., В боевом содружестве с патриотами Польши. Военно-исторические исследования в Поволжье: сборник научных трудов. Вып. 12-13, Саратов, 2019, s. 404-405.
  55. Taką wersję podaje m.in. Maria Deresz zob. M. Deresz, Niebo bez słońca, Warszawa 1983, s. 74.
  56. W. Gut-Siudak, dz. cyt., s. 63
  57. http://kedyw.pl/index.php/2023/06/14/75-lat-temu-niemcy-rozpoczeli-najwieksza-przeciwpartyzancka-akcje-w-okupowanej-polsce/
  58. Znajduje się ona między wsiami Kiszki i Huta Podgórna.
  59. Wg S. Puchalskiego była to całkiem liczna grupa: „Wielu z naszych kolegów poszło z oddziałami radzieckimi czy AL-owskimi, które wybrały kierunek uderzenia na Ujście i ci byli wykorzystani jako przewodnicy, którzy już do nas nie dotarli.” Zob. D. Garbacz, dz. cyt., s. 165-166; S. Puchalski, dz. cyt., s. 394.
  60. Pewnym tematem tabu pozostają tarcia pomiędzy ppłk Prokopiukiem a mjr. Czepigą. Być może odmienne zdanie w sprawie kierunku przebicia się sprawiło, że część oddziałów sowieckich zmieniła kierunek marszu co doprowadziło do masakry tej grupy. Боярский В.И., В боевом содружестве с патриотами Польши. Военно-исторические исследования в Поволжье: сборник научных трудов. Вып. 12-13, Саратов, 2019, s. 405.
  61. S. Puchalski wspomina, że była to grupa kilkudziesięcioosobowa, zob. S. Puchalski, dz. cyt., s. 398.
  62. Tamże, s. 399.
  63. D. Garbacz, dz. cyt., s. 169-173.
  64. W. Gut-Siudak, dz. cyt., s. 63.
  65. Dwie osoby zginęły w czasie kontrnatarcia 14 czerwca.
  66. Na ochotnika zgłosił się, jako przewodnik dla grupy partyzantów radzieckich. Grupa napotkała Niemców i podczas potyczki zginął on i Sowieci, zob. S. Puchalski, dz. cyt., s. 399.
  67. Bardzo możliwe, że to po prostu osoby, które zginęły w czasie potyczki przed Janowem tuż przed akcją „Sturmwind I”, zob. L. Guz, Harcerskie ślady na ziemi janowskiej i kraśnickiej 1939-1950, Lublin 2011, s. 47.
  68. D. Garbacz, dz. cyt., s.167.
  69. Więcej na ten temat zob. B. Siejek, „Wacek” Wasilewska 1923-1944, Biłgoraj 2022.
  70. Poniższa lista została sporządzona na podstawie publikacji, wykorzystanych do napisania niniejszego artykułu. Niestety jest ona mocno niepełna z kilku powodów, głównie braku relacji uczestników tej bitwy z oddziału „Visa”, „Lancy” i „Poraja”. Także S. Puchalski opisując przebieg akcji „Sturmwind I” nie skupił się na personaliach lecz na jej przebiegu. Czytając relacje, które zamieścił, można założyć, że udało się ustalić personalia około połowy uczestników bitwy. Dziękuję także p. Wioletcie Gut-Siudak z pomoc przy sporządzeniu listy.
  71. W bitwie na Porytowym Wzgórzu zginął brat jego ojca, także żołnierz AK-NOW/NSZ, Życiorys, https://archiwumcyfrowe.nsz.com.pl/zznsz-06-001-0005-t2-k052-053/
  72. Brała udział w zdobywaniu informacji wywiadowczych dot. rozmieszczenia sił niemieckich w czasie akcji „Sturmwind I”, zob. Życiorys, https://archiwumcyfrowe.nsz.com.pl/zznsz-06-001-0007-t1-k118-119/
  73. Naoczny świadek zbrodni, Tygodnik Nadwiślański nr 13 z 26 marca 2020.

Related posts

2 komentarze

geoseess3 15 czerwca 2024 at 19:36

Tylko czemu tu tyle błędów? Autor nie zna Dziennika Ustaw z 2019 r. Piszemy do Ciosmów. Kolonia Branewka. Literatura nie została w pełni przerobiona.

Reply
Rafał 1 lipca 2024 at 21:01

Dzięki za uwagi. O co konkretnie chodzi jeśli chodzi o Dziennik Ustaw z 2019? I jakiej literatury brakuje, która wnosiła by coś nowego?

Reply

Leave a Comment